środa, 27 stycznia 2021

Za wszelką cenę.

 

- Wytrzymaj. Jeszcze trochę. Bądź dzielna – szeptałem, głaszcząc ją po głowie.

 

Po jej twarzy płynęły łzy tak suche, że staczały się po policzkach bez śladu i grzęzły w podłodze z cichym trzaskiem, w takt drgań podskakującej głowy. Klęczała z wypiętymi pośladkami, atakowanymi rytmicznie przez dobrze zbudowanego byczka. Gryzła wargi, żeby głośniej nie płakać. Nie chciała przedłużać tego aktu nawet o jedną sekundę. Chciała, żeby zniknął najszybciej jak się da, żeby mogła pójść do łazienki wyszorować się z jego młodej obecności. Trzeci dzień z rzędu przychodził i bez żadnych wstępów wbijał się w nią stojąc tak, żeby nie musiała go oglądać. On też nie widział nigdy jej twarzy i nie dałby rady rozpoznać jej, gdyby mijali się na ulicy. Robił swoje w milczeniu i równie cicho wychodził.

 

Ja trzymałem ją za ręce, głaskałem, szeptałem słowa, których przybysz prawdopodobnie nie rozumiał. Przyjechaliśmy z daleka i kupiliśmy jego usługi. To było bardzo krępujące dla nas. On, gotów był zrobić to bez wynagrodzenia, bo kobieta była młoda i atrakcyjna. Nie zgodziliśmy się. Nie chcieliśmy żadnych długów - ani wdzięczności, ani finansowych. Zapłaciliśmy suto, żeby uniknąć nieporozumień. Żeby zrobił swoje i poszedł. Żeby nie wnikał, nie pytał i nie szukał jakiejkolwiek wspólnoty w przyszłości. Trzy dni… Dzisiaj miał zniknąć już na zawsze tak, jak dwaj inni przychodzący o innych godzinach. Teraz pozostało tylko poczekać. Testy leżały w szufladzie, lecz dziś było za wcześnie, żeby je wyjąć. Jeżeli nie uda się, za jakiś czas trzeba będzie przeżyć upokorzenie raz jeszcze. Wytrzyma? Kobiety są silne, ale widzę w jej oczach dramatyczne błaganie, żebyśmy już skończyli ten koszmarny eksperyment.

 

Długo rozpaczaliśmy i szukaliśmy rozwiązań. Myśleliśmy pośród paskudnie pustych wieczorów. Pierwszym pomysłem było, żebym został dawcą, jednak każda surogatka poczuje w końcu więź z dzieckiem i mogłoby nam zabraknąć sił, żeby upomnieć się o noworodka i zabrać go matce. Dlatego zdecydowaliśmy się, żeby moją panią zapłodnił ktoś, kto nie będzie miał żadnej szansy upomnieć się o dziecko, a nawet jeśli, to żeby zabrakło mu pewności, czy faktycznie jest ojcem. Na wszelki wypadek, gdybyśmy trafiliśmy na upartego osła wymyśliliśmy, żeby szukać daleko i jednorazowo korzystać z usług trzech różnych dawców. Zgodziła się, choć w jej oczach mieszkały już wtedy perłowe łzy. Tak bardzo pragnęliśmy… Poprosiła, żebym był z nią, kiedy oni…

 

Bałem się. Wszystko przez geny. Kosmiczna niesprawiedliwość. Kochaliśmy się bardzo, lecz nasze geny nie. Lekarz, który przekazywał nam wiadomość, czuł się bardzo nieswojo i wiercił się, czyszcząc okulary, bawił breloczkiem, odwlekał nieuchronne, nim ogłosił wyrok nie patrząc nam w twarze. Byliśmy zdrowi i silni, każde z nas mogło zostać rodzicem dziecka. Jednak nasze miałoby tak minimalne szanse, że lepiej było nie ryzykować. Nie zostawił złudzeń sugerując, że adopcja jest dla nas jakimś rozwiązaniem, in-vitro. Sugerował też „inne” rozwiązania. Głos nam odebrał kompletnie. Coś w jego postawie sugerowało, że potrafi zorganizować te „inne” możliwości za sowitym wynagrodzeniem. Uciekliśmy przerażeni. Nie uwierzyliśmy mu i powtórzyliśmy badania jeszcze trzykrotnie, za każdym razem zmieniając klinikę. Wynik niestety powtarzał się i był równie bezwzględny. Nie pozwoliliśmy lekarzom na więcej. Chcieliśmy obyć się bez ich lodowato uprzejmej fachowości.

 

Determinacja doprowadziła nas do hotelu i żenującej sytuacji. Do dzisiejszego aktu. Wczorajszego też. Płakała, a ja spijałem te łzy, aż usłyszałem chropowaty dźwięk zasuwanego zamka błyskawicznego. Nie podnosząc głowy powiedziałem beznamiętnym głosem:

 

- Pieniądze leżą na stoliku. Bierz i nie wracaj więcej.

 

A kiedy wreszcie trzasnęły drzwi moja pani popatrzyła na mnie oczami większymi niż zwykle.

 

- To dziś – szepnęła – stało się. Nie pytaj skąd wiem, ale wiem. Po prostu.

4 komentarze:

  1. Determinacja musiała być większa, niż Himalaje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to temat, przy którym poświęcenie osiąga niebywale rozmiary.

      Usuń
  2. Obawiam się, że zbyt wysoką cenę (za)płacą, szczególnie ona...

    OdpowiedzUsuń