czwartek, 15 lipca 2021

Prasówka cd - jak zawsze złośliwa, niekoniecznie mądra.

1. Biznes.
    Czytam o tureckich czereśniach, o uzbeckich również. Że są tańsze mimo tysięcy kilometrów logistycznej troski, a gospodarze pod Zieloną Górą, czy Łowiczem - zdychają z głodu, bo nikt nie chce kupować czereśni w cenie wyrafinowanego mięsa, albo drożej. Rząd mógłby się tym zająć, ale zanim się zajmie – sezon na czereśnie minie, a gnijącymi owocami i plantatorami zajmą się nekrofagi. Może nawet nekrologi, bo kogoś szlag trafić musi.

2. Osobista uraza.
    Szczepienia i szczepienia. Choć ledwie kilkadziesiąt zachorowań na czterdziestomilionową populację. A w takiej Anglii, gdzie grasuje najbardziej jadowita z możliwych odmiana wirusa wpuszcza się na stadiony kilkadziesiąt tysięcy ludzi, a angielskich turystów wysyła się w świat, żeby szerzyli zarazę – przecież ktoś musi zadbać o przewidywany poziom zysku koncernów farmaceutycznych. Coraz bardziej nie lubię Wyspiarzy. A w Europie przybywa mi podobnych, bo Ibiza, czy Majorka czują zbliżające się oblężenie troglodytów i zbroją się nawet oficjalnie.


3. Grawitacja.
    Festiwal, na którym miano raczyć się subtelnością europejskiego kina zaburzył (bezpowrotnie) eksces, polegający na tym, że jedna z niezwiązanych z festiwalem pań była uprzejma ozdobić dywan wiodący ku wyżynom sztuki ideałem własnego, nagiego biustu. Będąc mężczyzną, któremu to i owo drga jeszcze – nie dziwię się. Od dawna wiadomo, że statek pod pełnymi żaglami, czy koń w galopie, to ledwie druga liga, wobec majestatu odkrytej publicznie piersi. Boję się eskalować w swojej rozrywkowej wyobraźni, jednak przyznam ostrożnie, że pikanterię można podciągnąć jeszcze o krok niżej!

4. Ideolog zapóźniony.
    Pan Minister stanowczo zaproponował, by w końcu ustawowo, doktrynalnie i kategorycznie zadbać o cnoty niewieście. Nie powiedział co prawda, czy zna z autopsji ból niedokształcenia, czy też chciałby stać się panem na włościach i odgórnie przyglądać się własnym eksperymentom, sącząc coś zardzewiałego i grzechoczącego lodem. Skoro eksperymenty na dzieciach zwiększają wskaźniki oglądalności, to podobny zabieg na dorosłych kobietach powinien przynieść spektakularny sukces. Od wieków jasnym jest, że Prawdziwy Facet WIE LEPIEJ. I powinien być drogowskazem dla Prawdziwej Kobiety! Więc wstąpił na szaniec i pragnie być! Zaistnieć na monitorach we wszystkich możliwych sypialniach i pokazać, co potrafi. Pozwoliłem sobie na sceptycyzm i uważam, że obietnice przedwyborcze też powinny mieć umiar. Pani Rusin wyraziła się zdecydowanie dosadniej – i słusznie. Gdyby kontrkandydowała, jej szanse w zwarciu nie byłyby iluzoryczne.

5. Siła umysłu.
    Gdzieś w Ameryce Południowej młoda niewiasta zapragnęła powalczyć z fizjologią, żeby zaprzeczyć podłym domniemaniom że ludzie są również zwierzętami i podlegają tym samym prawom. Buta większa od aryjskiej, stawiającej blondasów z niebieskimi oczami i skórą czystszą od prześcieradeł, a piętnująca ogniem i mieczem „niedoskonałych” sprawiła, że poddała się ekscentrycznej kuracji, mającej uwolnić jej pychę od potu. I (co jest poniekąd zdumiewające) – wygrała! Ileż mieć trzeba samozaparcia żeby pokonać pot w klimacie panującym w Meksyku? Pani rozprawiła się z potem totalnie i bez cienia wątpliwości pozostała na placu boju wolna od tej uciążliwej i wstydliwej dolegliwości. Dość powiedzieć, że w wyniku kuracji obniżyła temperaturę ciała do temperatury otoczenia i od tamtej chwili nie stać ją na banalne 36,6 – chyba, że słoneczko podgrzeje katafalk.

6. Rzecz o kolorach.
    „Białe małżeństwa”, ilekroć sezon ogórkowy nastanie, stają się źródłem jednodniowej sensacji. Tolerancją sięgam zrozumienia, że nie dla każdego seks może mieć wartość wystarczającą, by o niego zabiegać. Jednak małżeństwo zdefiniowane jest, jako wspólnota nie tylko umysłów, ale i ciał! Anakolut obyczajowy grasuje w zdrowiu i sensacji każdego roku a czasami zatacza jeszcze bardziej zdumiewające konstrukty, które ku mojemu zdumieniu ktoś w ogóle rozważa – dlaczego wspólnota jednopłciowych czy niepewnych własnej płci istot ma być nazywana tak samo, jak tradycją uświęcony związek mający na celu prokreację i wspólne gospodarowanie, skoro sięga najwyżej połowy celów, a przywileje chce mieć wszystkie? W obliczu nowoczesności gubię się i w popłochu notuję istnienie istot niestabilnych płciowo, czy określonych na róży wiatrów jakoś pośrednio, niezwierzęco, nowocześnie wyzywająco i wciąż zmuszające mnie, abym im właśnie poświęcił uwagę,, zrozumienie, ukłon i szacunek – dlaczego? Normą powinien być ogół, a nie margines. I brzydzi mnie manipulacja słowem tolerancja, której każe się naciągnąć własne granice do akceptacji a nawet pochwały. Każda mniejszość z własnej słabości usiłuje uczynić siłę, widząc, że świat zmierza ku rozwiązywaniu wszelkich konfliktów na drodze negocjacji – wtedy prawda nie ma znaczenia liczy się tylko sprawność prawnika, który stanie w szranki. Uratować może tylko „chłopski rozum” i „zimna krew” przed naporem siedemnastu (czy ile ich tam jest) orientacji płciowych i ich kategorycznych postulatów.

7. Wodomózgowie.
    Wybitny pan profesor, szef działu któremu sprzyjać ma nawet rządowa kasa, być może w niedoskonałej interpretacji redaktora wieści porannych usiłuje mnie przekonać, że „szczepionki w starym stylu” są niedoskonałe co zmienić ma nowoczesna technologia, opanowana perfekcyjnie przy obecnej, globalnej nagonce. Kleszczowe zapalenie opon mózgowych spowodowane zakażeniem od insekta – dotąd, leczone było martwymi szczepami, tak jak archaicznie leczyło się gruźlicę, odrę, czy różyczkę. Opracowana w pojedyncze miesiące „rekombinowana szczepionka” na światową podłość, w przypadku zabezpieczenia przed efektem toksycznego ukąszenia kleszcza, przy politycznie przychylnych wiatrach powstanie zaledwie w TRZY LATA! Pierwsze „szczepionki” covidowe na nieznaną dotąd przypadłość pojawiły się po kilku miesiącach… zastanawiające… Kleszcze gryzą od kiedy istnieją a wciąż wyprzedzają ludzkość o trzy lata! PRZED skutecznym lekiem na wydzielinę z ich śliny. Chyba pójdę zmierzyć temperaturę, bo mi coś nie gra – kto mnie oszukuje – pan profesor, czy firmy farmaceutyczne, które zaczynają sponsorować treści, że „dawka przypominająca będzie płatna i jej koszt szacuje się na 500 peeelenów”, a niezaszczepiony będzie miał zakaz wstępu do osiedlowego marketu po mleko czy kromkę chleba. Przepraszam, że się powtarzam.

8. Kursy i szkolenia.
    Z lekkim niepokojem otwieram zakładkę na temat szkoleń dla rządu – NASZEGO! Okazuje się, że niestety nie nadążają za technologią i (jak każdy z nas) mają w sobie lenia, albo zbyt wąski horyzont wyobraźni. I korzystają z prywatnych kont, do negocjacji zrębów ustaw, czy oficjalnej wykładni na gruncie międzynarodowym, za pośrednictwem niezabezpieczonych, prywatnych skrzynek pocztowych – jak ja – ja również piszę mojej żonie – kup pomidory, bo śniadanie bez nich będzie ubogie, a ja tak lubię pomidory… (Uwaga! Prywata! Pamiętaj proszę – kup, choć dwa…). Szkolenie działa albo nie, bo jedni się zżymaja, że wiedzą inni nie mają pojęcia o co chodzi informatykom, którym płaca z rządowej, czyli nie z własnej kasy za to, żeby mogli pozwolić sobie na każdą niedyskrecję w korespondencji i nieważne, czy tyczy kolacji topless celem omówienia wspólnej polityki na lata dowolne, czy też budżetu Skierniewic na trzeci kwartał br.

9. Rozwód.
    Aż mi się w trzewiach wywraca kiedy na stornie Onetu czytam na temat blogów, reklamujących specyficzną, lokalną turystykę. Nie każdy wie, ale miałem przyjemność prowadzić blog (dzięki uprzejmości Onet) od 02.01.2002, aż niecałe pięć lat temu dostałem info od gospodarza, że za mało na mnie zarabia i odzew spada poniżej 10%, więc mam miesiąc czasu żeby się spakować i wynieść się bez prawa do powrotu, a roszczeniami, niech się zajmą twardogłowi. Wyniosłem się, dorosłem, zrozumiałem to i owo archiwizuję wszystko, co publikuję bo kto wie ile razy w życiu zdążą mnie wypędzić z różnych miejsc. Ale to- dzisiaj – zabolało. Skoro Onet nie chciał udzielić schronienia niespokojnym umysłom to dlaczego usiłuje bezprawnie korzystać z cudzych treści. Wszak powiedział najdosadniej jak tylko się da, że blogerów ma w dupie! Bo najlepsi sobie poradzą a gorsi niech zdechną! Nie zapomnę im tego!

10. Reklama.
    Nie byłbym sobą gdybym w ramach prasówki pominął rzecz tak płodną w nowotwory. Tym razem zazdrość mnie pożarła. Reklamy w mediach oferują kobietom leki na infekcje intymne, namolnie sugerują mammografią, oferują herbatki oczyszczające organizm z toksyn troszczą się o ich płeć i samopoczucie, w tym samym czasie proponując facetom szampon na łupież, albo taki, co sprawi, że siwy włos będzie czarny (a co z blondynami, rudymi i innymi?). Leki na potencję lepsze od tych „niebieskich”, a w każdej aptece są dostępne w ilościach hurtowych, jakby faceci stali się płcią wymierającą, a każdy egzemplarz należy wydoić do cna – do ostatniego, może niezbyt już ruchliwego, ale wciąż merdającego ogonkiem plemnika. I teraz nie wiem, czy na znak protestu – mam się wydoić sam i sczeznąć, czy pozwolić płci dominującej posiąść się i oddać bez reszty. Pomóżcie mi niewiasty, bo dotąd Wy byłyście po złej stronie podziału, ale chyba nadchodzi nowe – czuję to, lekko już więdnąc w swojej zapalczywości!

6 komentarzy:

  1. To naprawdę informacje ze świata??? Naszego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem, czy naszego, ale interpretowałem wieści z wp i onetu. od wczorajszego popołudnia.

      Usuń
  2. Nie wiem czy już to mówiłam, ale Twój kanał informacji alternatywnych w mediach miałby sporą oglądalność ;-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jestem oburzony! przedstawione wiadomości pochodzą ze stron skostniałych i oficjalnych jak żona ambasadora na wysuniętej placówce w Zimbabwe! - ja dorobiłem jedynie komentarz dyskretny,
      jak koperek na wierzchu pulpy ziemniaczanej, bo lubię zielone na żółtym...

      Usuń
  3. Zaiste -dojenie tak, sczeźnięcie nie. Może to jest ta poszukiwana od tysiącleci recepta na zatrzymanie męskiej młodości? Ta utrzymywana przez wtajemniczonych tajemnica, winna być wreszcie ujawniona i wpisana do materiału programowego z zajęć praktyczno-technicznych przez ministerstwo cnót wszelakich.

    Niech żyje onet, onet i swoboda
    rozwód i reklama i szczepionka nowa.
    Kursy i szkolenia i wodomózgowie,
    biznes, grawitacja oraz orientacja.
    Uraz osobisty, małżeństwa tęczowe
    profesor, farmacja, dotacje rządowe.
    W ten to sposób wspięłam się na umysłową wyżynę krakowsko-częstochowską.
    A może to tylko Jura i zwapnienie kory mózgowej? Nie wiem...
    Bój się Boga ,tyle tego, że nie ogarniam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na szczęście pęcherz miałem pusty, kiedy zaczynałem czytać, a teraz skraplam entuzjazm wzrokiem, bo łzy mi ciekną z radości. staram się poprzestać na dekalogu, przy czym ostatni punkt zwyczajowo już poświęcam reklamom, które oglądam z zachwytem.

      Usuń