wtorek, 10 listopada 2020

Degustacja

rzecz napisana na portalu T3 w ramach zabawy komediokonkurs. - 2000 znaków do śmiechu. wyszło jak niżej.


    - Dym poproszę… - Nie byłem zdecydowany, ale rzadko robię zakupy, to miałem prawo do pewnej nieśmiałości. 

    - Konserwowy, czy świeży? W czopkach, butelkach, czy suszony i prasowany? – nieco już przechodzona pani za ladą wątpliwości nie miała, tylko szczekała, jakby miała w domu męża-sierżanta. 


    Nie ma co. Lekko zwątpiłem we własne talenty handlowe. Zamyśliłem się popędzany pogardliwym wzrokiem. W czopkach? Niech sobie w dupę wsadzi sama. Prasowany? Pewnie jakieś zmiotki po procesie technologicznym. Konserwowany? Pewnie ściągany z Czarnobyla, albo innej Fukushimy. Kto wie, czy nie zleżałe zapasy niemieckiego… z Treblinki… Lepiej nie ryzykować. 

    - Świeży! – Hardo rzuciłem – Tylko taki preferuję! Zwietrzały, niech lumpy żrą! Stać mnie na świeży. I żadnych czopków na litość boską! 

    - Więc butelkowany, dzisiejszy? – Upewniła się patrząc na mnie spod oka – A może woli pan koncentrat w pigułkach? 

    - No pewnie! – Pozwoliłem sobie na przekąs – W pigułkach, to wyłącznie lekarstwa na kaszel. A dym, tylko w butelkach. I dwa ogórki kiszone na zagrychę! 

    - Butelki są z kaucją, chyba, że wypije pan za sklepem i odda za chwilę – chytrze popatrzyła na mnie. – Ale jakby co, to w obrębie sklepu… sam pan rozumie… 

    Wiedźma, prawdziwa wiedźma, wiedziała, że się skuszę i wezmę drugą flaszkę, kiedy napocznę na miejscu. Dym był znakomity. Naprawdę. I nie z nocy, tylko dopiero co wyprodukowany. Esencjonalny. I mocny, jak wszyscy diabli. We łbie mi się zakręciło po pierwszym łyku. Ciekawe, czego dodali, bo niewątpliwie aromat miał niezwykły. 

    Zamówiłem drugą flaszkę. Też bez kaucji. Pani po pierwszej butelce zdawała się odmłodnieć i wyglądała czarująco. Po drugiej… Westchnąłem tylko. Zaraz zerknę, jak wygląda po drugiej. Tymczasem, z braku towarzystwa do gawędy (w sklepie nie wolno konsumować dymu) zacząłem czytać etykietę na butelce. 

    Drzewo jałowcowe… Koneser się ze mnie zrobił. Nuta kawy, tytoniu rodem z Kuby… Super! Poniżej, drukiem przypadkowo drobniejszym zaznaczono uwagę: 

    Suszone łajno łosia - minimum 83%

13 komentarzy:

  1. Nutka dziczyzny to zawsze coś innego niż z udomowionej krowy...Z pewnością warto było spróbować :) może pomoże rzucić palenie...:)
    katasta227

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba, że ktoś zdążył już rzucić, to teraz coś takiego rzuci go/ją o ścianę.

      Usuń
    2. Ten drobny druk... często jest cloud ...
      Na szczęście z tym problemem (papierosy) nie musiałam się borykać osobiście,ale za to kibicowałam.
      katasta227

      Usuń
    3. wszystko jedno. języki obce są mi obce. staram się nie nasiąkać zbytnio, chociaż to niełatwe.

      Usuń
  2. No nie chciałabym zachłysnąć się łajnem łosia...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. więc nie zachłystuj się Jotko... nie wszystko trzeba skosztować, a są sprawy, których lepiej unikać. i tego Ci właśnie życzę.

      Usuń
  3. Dodatki potrafią być zabójcze, ale łajno to sama natura ;) Łosi chyba nie tuczą antybiotykami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widziałem jakiś program z Alaski. sadło łosia jest podstawą większości posiłków i na nim się smaży, się je zjada luzem, lub jako dodatek do innych potraw. zapewne jest najzdrowszym mięsem, jakie da się pozyskać. a daleka północ wolna od przemysłu zapewne lepiej sobie radzi z zanieczyszczeniami, jak reszta świata.

      Usuń
    2. Na pewno masz rację, chociaż pewno i tam dotarły zanieczyszczenia chemiczne w powietrzu, wodzie i glebie. Jednak daleka północ powinna być czystsza niż nasze rejony

      Usuń
    3. można grymasić, ale wyboru raczej nie ma. nawet z prywatnej działki przyniesiesz "tablicę Mendelsona"

      Usuń
    4. Oj, zwłaszcza na własnej działce mam chemię. Niedaleko jest sad i coroczne opryski z samolotu. Z okolicznych pól chemia też do nas leci. Wiocha rolnicza, więc i Mendelefew wszędzie. 10 razy do roku rolnicy robią opryski. Plus opryski zimowe, gdy jest za ciepło, by rośliny nie rosły.

      Usuń
    5. zgroza. zostają przysłowiowe Bieszczady...

      Usuń