piątek, 9 sierpnia 2019

Z humorem pod pachę


Latem natura jest syta i zapewne dlatego pozwala rybce schnąć na prawym boku na płytce chodnikowej. Dzień wyraźnie sprzyjał bogatszym cieleśnie osobnikom płci dowolnej i po wczorajszej oszczędności zostało tylko smętne wspomnienie. Z braku lepszych pomysłów poszedłem obejrzeć szuwary, wśród których pyszniły się tatarakowe pałki. Podziwiałem daglezje, głaskałem jodły i współczułem mirabelkom. Przyglądałem się panu, który w majtkach i koszulce brodził Rzeką poszukując czegoś na dnie, ale nie zaangażowałem zmysłów aż tak, by doczekać spełnienia. Poszedłem pod lipami napęczniałymi od jagód, pod dębami, grabami, czy platanami, żeby nacieszyć się niespiesznym marszem. Zdaje się, że przez jakiś czas byłem samowystarczalny. Dopiero młoda pani wstająca z betonowej ławeczki obudziła mój wzrok. Do pośladków przykleiła się jej kolorowa gazeta i miała nieprzepartą chęć pozostać wtulona w kobiece ciepło, gdyż broniła się z całych sił przed odklejeniem, trzepocząc przy ty pozostałymi kartkami. Pewnie zawartość była istotna, bo pani, nie zważając na mój wzrok usiłowała odkleić błyszczący papier od siebie tak, by go nie podrzeć. Zerkała na mnie i śmiała się chyba nawet bardziej niż ja. Bo przecież wyzbyty byłem nawet zamiaru złośliwości w tym uśmiechu.

6 komentarzy:

  1. Może w tej gazecie miała gotowy przepis na dalsze życie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna scenka, jednak niezbyt dobrze jest siadać na gazecie w ciepły dzień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niezbyt.
      ale widoczek prześliczny. gazeta była gruba i karteczki falowały w drobnym wietrze - jak skrzydełka ważki.

      Usuń
  3. A ja wieczorami spacerowalam boso po bałtyckich plażach między kutrami i było bardzo miło tak pobrodzić w tych falach. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń