niedziela, 9 sierpnia 2020

Poza światem.


Lasem płynął strumień. Szeroko i leniwie. Nie spieszył się, kluczył i błąkał się, jakby zapomniał dokąd ma płynąć. Płytkie wody drażnione były mnóstwem owadów usiłujących napić się nie przerywając lotu, a tęczowe pstrągi tylko czyhały na nieostrożność, żeby krótkim, energetycznym ruchem zakończyć żywot drobiazgu. Nad wodę zwieszały się cienkie gałęzie jakichś leśnych ziół, krzewów, a nawet drobne drzewa, którym woda podmyła korzenie, a wiatr skłonił koronę, by przedwcześnie paść mogła w poprzek nurtu. Zwierzęta bez lęku chodziły do wodopoju wybierając miejsca wolne od kamieni, skarp o piaszczystych stokach i grząskich, cuchnących bagnisk w miejscach, gdzie dopływały drobniejsze strumienie.

Rzeka zdawała się żyć i szemrała każdemu inne opowieści, hipnotyzując myśli i mamiąc nadziejami, jakie każdy miał poukrywane nawet przed bliskimi. Szeptałaby, gdyby ktoś miał kaprys nad nią usiąść. Tymczasem jedyną osobą, która miała odwagę korzystać z dobrodziejstw przejrzystego nurtu była kobieta o smagłej cerze i czarnych, rozpuszczonych włosach. Zdawała się być potomkiem Indian, nosząc skórzane mokasyny, długi łuk i ostry nóż za pasem. Krótka spódniczka i biustonosz również były skórzane, choć z miękkiej, dobrze wyprawionej skóry, by nie drażnić delikatnej kobiecości, jaką miały skryć. Siedziała na kamieniu i pozwalała wodzie płynąć między palcami i zlizywać z nich krew. Myśli musiała chować daleko między drzewami, a nieobecny wzrok zdawał się zwiedzać świat daleki od tego lasu i strumienia. Szukała czegoś poza nim. I chyba była zmęczona. Mocne mięśnie ud wciąż drżały pod skórą pamiętając niedawny wysiłek. Jeśli ona musiała uciekać, to kim był drapieżnik?

Wystarczyło się dokładniej przyjrzeć, żeby zauważyć, że to nie jej krew pożerana była głodem strumienia. Więc drapieżnik pewnie był nieboszczykiem, choć walka z nim kosztowała ją sporo wysiłku. Twarz wciąż gładka, choć oczy zdawały się przeczyć młodości ciała. Beztroskę ptasiego świergotu zaburzyło coś niewidzialnego. Zupełnie, jakby czkawki nagłej dostały wszystkie naraz, a potem koniecznie musiały opowiedzieć każdemu o swoim nieszczęściu. Kobieta, chociaż wydaje się to nieprawdopodobne zastrzygła uszami. Jej wzrok wciąż penetrował niewidzialne, ale uszy skanowały okolicę, a mięśnie powoli napinały się pod skórą. Więc nie koniec walki na dziś? Leśna drobnica, kuny, lisy, ale i dziki przedzierały się w panice uciekając przed tym, co wciąż wymykało się zmysłom. W końcu las opustoszał i jedynym bijącym sercem było to zmęczone, siedzące niewzruszenie nad strumieniem.

Było ich trzech. Może troje, bo płci nie sposób rozróżnić, kiedy istoty zdawały się być nie całkiem cielesne. Okrążały w niesamowitym milczeniu miejsce w którym odpoczywała. Trójka, przeciwko jednej kobiecie, która w kołczanie miała niewiele więcej strzał, niż było napastników. A przecież podchodzili ostrożnie, jakby znali już siłę kobiety. Może było ich więcej, nim tu przyszli i to ich krew połknął strumień? Kobieta wstała. Powoli, z jeszcze większą ostrożnością, niż zbliżająca się obława. Odłożyła łuk na kamień, pieczołowicie kładąc obok kołczan. Miała po niego wrócić po skończonej walce? Liczyła na zwycięstwo? Milczeć potrafiła równie wytrwale, jak wrogowie. Świat opustoszał i nawet plankton kłębiący się nad strumieniem zmienił miejsce postoju, wybierając zatoczkę odległą od miejsca, w którym zacząć się miała walka. Po ścierwo zawsze zdążą przyjść, kiedy strach odpłynie za horyzont. Teraz, lepiej nie być zbyt blisko batalii.

Napastnicy przystanęli i chyba porozumiewali się wzrokiem, albo innym, trudnym do rozpoznania zmysłem. Jeżeli rozmawiali, to poza zasięgiem ludzkiego słuchu. Potem, jak na komendę postawili krok, zbliżając się z różnych stron. Kobieta skoczyła w kierunku tego, który stał przed nią i chwyciła postać za gardło. Uniosła nad głowę. Kończyny kopały i drapały, ale nie puszczała. Nóż zatoczył krótki łuk i zanurzył się w ciele. Ani jeden dźwięk nie rozdarł ciszy. Truchło rzuciła w nurt i obróciła się. Trochę za późno, bo dwaj pozostali rywale sięgali już jej ramion. Martwy, a może ranny napastnik rozpływał się właśnie, kiedy jego kompani wbili szpony w oba ramiona kobiety, usiłując ją unieruchomić. Może była wilkiem, bo obnażyła kły i usiłowała odgryźć kończynę jednemu z nich. Mimo bólu nie puściła noża. Czekała na swoją szansę, choć ta zdawała się być iluzją. Napastnicy usiłowali pojmać ją żywcem i byli gotowi ponieść ofiarę. Szarpała się, kopała. Gryzła zawzięcie, a spomiędzy warg wyciekała posoka. Napastnik, mimo bólu nie puszczał. Usiłowali unieruchomić jej nogi, ale szarpnęła mocno i cała trójka spadła w nurt strumienia. Najwyraźniej napastnikom woda nie służyła, bo odskoczyli. Kobieta porwała łuk i strzały, by pobiec środkiem, pod prąd.

Gonili ją bez wiary. Obydwoma brzegami, w milczeniu sadzili wielkie susy omijając wykroty i gąszcza. Kobieta biegła nie oglądając się za siebie. Plecami płynęły jej dwie strugi lepkiej, stygnącej krwi. Rany wyglądały paskudnie. Najwyraźniej napastnicy mocno ranili ją wbijając się w ramiona głęboko. Gdyby unieruchomili nogi… Uśmiechnęła się do siebie nie gubiąc rytmu biegu. Musiała minąć długa chwila, żeby uświadomiła sobie, że tak zrobią! Następnym razem tak właśnie zrobią. Rzucą się do nóg i unieruchomią ją. Szybko się uczyli, a straty osobowe najwyraźniej wzmagały wysiłek intelektualny. Raz próbowała wydusić coś z tych maszkaronów ścigających ją po świecie, ale milczał, jakby był pozbawiony języka, albo układu nerwowego, którym powinien odczuwać ból żywcem rwanych członków. Więcej nie próbowała, skoro byli  wstanie wytrzymać coś takiego, szkoda było zachodu. Zabijała szybko, oszczędnie szafując siły.

W poprzek strumienia wyrosły kamienne łuki stając się bramą. Zjawy przystanęły niepewne, co mają czynić, a kobieta biegła. Stanęła w portalu jasnego piaskowca mocno już pogryzionego przez wiatr i odwróciła się. Uniosła w górę palec, jakby chciała przestrzec przed pościgiem i cofnęła się o krok. Zanim zniknęła, można było zauważyć, jak zasklepiają się rany na jej ramionach. A potem był już tylko strumień, którego początkiem była kamienna brama i las, w którym ucichły dźwięki. Pościg dotarł do portalu. Obaj pozostali przy życiu popatrzyli na siebie i powoli z zaciekłością rozebrali portal. Kamień po kamieniu odkładali na bok, jakby mieli przyjść po nie później i pokruszyć je na piach. Ale oni nie zamierzali odchodzić, nim nie zniszczą przejścia do końca. Gdy rozebrali już wrota do samego dna, pięściami zaczęli rozbijać kości, pilnując, żeby nie uderzać w ściany chronione tajemnymi runami. Bili w pozostałe, a pokruszony kamień wrzucali w nurt, który pod wpływem ładunku zmienił kierunek i wyznaczał ścieżkę tam, dokąd niegdyś musiał płynąć strumień, nim portal odwrócił bieg rzeczy. Przejście było zamknięte. Na jakiś czas kobieta została uwięziona po drugiej stronie. Poza zasięgiem pościgu.

12 komentarzy:

  1. Poza światem realnym, ale w świecie wyobraźni, którą u Ciebie niezmiennie podziwiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję. to miłe. staram się ją rozciągać, żeby nie zgnuśniała. obrazek oglądałem z odpoczywającą na kamieniu kobietą-wojownikiem. no i popłynęło.

      Usuń
  2. Witaj, Oko.

    "Za oknem jak kra­wę­dzią dwu od­mien­nych świa­tów
    jest ciem­na po­goń pla­net, mil­cze­nie ka­mie­nia(...)
    A świa­ty są ogni­ste i oczom do­stęp­ne.
    Nie chwi­la sta­je w ogniu, lecz ho­ry­zont ziem­ski:
    na mo­rzach drob­nych fala ocie­ra się z lę­kiem
    o brze­gi na­gich pia­sków, na któ­rych jak kre­ski
    po­wsta­ją cięż­kie dymy i błysk się wy­zwa­la."
    ("Czas" - T. Gajcy)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kolejny raz zdumiewa mnie Twoja znajomość sztuki. coś niebywałego. dziękuję.

      Usuń
  3. Dwa pierwsze akapity sielskie mimo utajonej grozy, cudne i urokliwe ale potem to już nie moje klimaty. Ale by to ocenić przeczytałam całość

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm dziś gdy czytałam Twój tekst/opowieść przyszedł mi na myśl S.King... poczułam podobny klimat stylu :) Opis strumienia - piękny, uwielbiam strumyki wszelkie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. strumień był wzięty z obrazu. kobieta też, a reszta, to już tylko skojarzenia.

      Usuń
  5. Jak mrocznie, aż okno otworzyłam Oko aby powietrze się dostało
    Brrr
    Ta krew...

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli ktoś mógłby pobawić się fantastyką, to na pewno dobrze wychodzi to Tobie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki za ciepłe słowo - innym wychodzi znakomicie.

      Usuń