Panie dziedziczące urodę z wyższych kategorii wagowych dysponują również większym humorem. Może dlatego, że łatwiej go zmieścić w większym gabarycie?
Turkocą kółka walizki na nierównościach chodnika, dziecię, korzystając ze wsparcia mamusi rozważa ważkie kwestie filozoficzne. Któż nie zastanawiał się nad podobnymi problemami?
- Dlaczego jest listopad? Albo trudniejsze – czemu jest październik?
- A gdyby mama wzięła więcej pieniędzy z bankomatu, to nie musiałaby iść do pracy?
- Jak dziadziuś doszedł do nieba, kiedy kolanka tak go bolały, że nie miał siły iść nawet na plac zabaw?
Śpiewna Nerwica stanęła w nieregularnej plamie wilgoci wewnątrz pojazdu, a co starsze pasażerki patrzyły na nią podejrzliwie, a może i niechętnie. Chłop z wąsikiem a la Dali wsiadł na jeden, niezbyt okazały przystanek. Nie jestem pewien, czy mi by się chciało. Szczególnie, że staram się zaspokajać ciekawość, która dopiero co dostrzegła rosnącą popularność kokard we włosach. W przeszklonej wiacie toczą się codzienne debaty w starannie wyselekcjonowanym, hermetycznym gronie przydworcowych kloszardów. Spore stadko nastolatków w monolitycznej czerni podąża w stronę Dzielnicy Boga. Każdy w glanach, z co najmniej jedną czerwoną sznurówką. Znak, że sami nieprzysiadalni (jak zostałem poinstruowany przez fachowca), a przecież gaworzą ze sobą jak psy stęsknione towarzystwa i śmiech towarzyszy im na każdym kroku.
Czerwonowłosa wiodła na pokuszenie swojego pana o siwej głowicy i doskonale czarnej brodzie. Ciekawe, że gdy młodość mija, włosy z północy przenoszą się na południe. Zupełnie jak angielscy emeryci, szukający trwałego ciepła na Gozo. Golemica, piękniejsza niż zwykle, wymienia dyskretne uwagi ze swoim Golemem, a ja poświęcam się jednej z moich drobnych fobii. Na drodze, którą pokonuję niemal co dnia – zliczam krawężniki w poprzek pasa drogowego. I dzisiaj właśnie dokonuję szokującego odkrycia – nie 14-15, a całe osiemnaście stanowi rekord drogi! Ciężko będzie to pobić, ale teraz, kiedy wiem, gdzie patrzeć, będę liczył jeszcze staranniej i kto wie, może dobiję dwudziestu?
PS. A kiedy nikt nie patrzy, uczę się robić „dzióbek”, powtarzając słowo „szczupak” z baaaardzo długim sz.
Ale po co taki "dzióbek" z baaardzo długim sz? Chcesz kogoś straszyć czy jak? A może przedrzeźniać?
OdpowiedzUsuńNormalnie, żeby powiedzieć sz. niezależnie czy długie czy krótkie należy użyć przednich zębów, a niekoniecznie "dzióbka", "dziubek" jest potrzebny dopiero przy u. Próbowałam tego ćwiczenia, więc wiem o czym mówię .... ;-)
i bardzo dobrze. wszystko musi mieć uzasadnienie i sens? ja to robiłem dla własnej przyjemności, bo mi się zwyczajnie podobało. i (jak napisałem) robiłem to wtedy, kiedy nikt nie widział, więc o straszeniu mowy być nie może. spróbuj się bawić, zamiast doszukiwać się drugiego/trzeciego dna. więcej uśmiechu!
Usuń