Taki Bóg, to miał przechlapane! Zero pi-aru, miliardy lat nikt o nim nie wiedział, ani nawet nie domyślał się, że ktoś taki jest. Tylko z rzadka, jakiś szemrany kacyk opętany szaleństwem po halucynogennych grzybkach, albo po sfermentowanych owocach dostrzegał jego dyskretną obecność w uderzeniu pioruna w zdrowy dąb, czy w szkwale kradnącym dusze rzezimieszków-żeglarzy.
Chłopak beznadziejnie zapodziany we własnej głowie z niemal metrową różą błąkał się i miotał, jakby GPS odmówił kolaboracji. Dość krępa dziewczyna założyła dżinsy przygotowane na całkiem spory tyłek, którego (być może chwilowo) nie posiadała. Z tego tytułu zaplecze dżinsowe wyglądało jak sflaczały spinaker podczas flauty. Na jednym z filarów podpierających wyższą kondygnację (tej niższej nie było więc może wcale nie wyższą?) czytam napis PANDEMIA CZUŁOŚCI. Odchodzę zadowolony, czyli spodobało się.
A takie rzeczy, to tylko tutaj. Drogowcy oddali chodnik dla pieszych wzdłuż jednego skraju mostu. Ale nawierzchnię zamierzają położyć dopiero „kiedyś”. Marudny się zrobiłem, kładę to na karb zbyt małej ilości promieni słonecznych.
Mam ulubione spodnie - fason ,,bojówki,, , które zawsze były ciut przyduże. Kiedyś dorzuciłam bluzę równie przydużą i poszłam na wizytę do lekarza. Na pytanie o wagę -podałam tą ze świeżego rannego pomiaru. Dane zapisano, ale najwyraźniej z niedowierzaniem- oceniając po widocznych parametrach. Coby upewnić się o prawdomówności -poproszono mnie o podwinięcie rękawa w celu pomiaru ciśnienia. To wyjaśniło nurtującą lekarza kwestię...Nie odleciałam z pomiarem...
OdpowiedzUsuń