W sklepie pani, która zamiast się zżymać na nieprzychylny los siedząc na kasie uśmiecha się i żartuje nawet z obcymi. Rudość na głowie podtrzymywana jest taką ilością plastikowych motyli, że budleja mogłaby pozazdrościć stadka. Kobieta przeżywająca młodość nie pierwszy raz też się do mnie uśmiecha, ładując siatę za siatą, bo weekend dla niektórych dopiero się zacznie, więc trzeba. Dziewczynka dosiadła roweru i usiłuje wszystkie cztery koła zmusić jeśli nie do galopu, to chociaż do stępa. Babcia dodaje jej animuszu, więc sukces jest kwestią chwili. Wróble i dzieci – one mają w sobie energię, jakby były zbudowane z ogniw fotowoltaicznych. Truskawki pachną na licznych straganach i nic nie zazdroszczą lipom.
Srokom i kawkom tez energii nie brakuje...
OdpowiedzUsuńjotka
Abstrakcja. Lubię bardzo. Wpadnę jeszcze!
OdpowiedzUsuńTruskawek nie lubię i nie bardzo wiem, czego miałyby lipom zazdrościć. Lipa, panie oko, lipa i dżem truskawkowy.
OdpowiedzUsuńAle nie, stop!
Dziewczynce na czterokołowcu kibicuję okrutnie, niechaj parkur czy tam padok będzie szeroki i łaskawy dla niej i przekaż pan babci, że pochylamy się nad wnuczką w naszej modlitwie.