A jeśli człowiek myśli o spacerze w plenerze, musi doskonale zaplanować dzień, by zaczął się (i skończył) nim upał ogarnie otoczenie. Ósma, to pora niemal zbyt późna. Siódma brzmi zdecydowanie lepiej. Wtedy, w niekoszonych trawach wciąż można odszukać krople rosy, szczególnie tam, gdzie zielsko rośnie wysoko. W takim zielsku, prócz dziurawca i skrzypu udało się wyszukać krwawnicę, czarną szantę, nieco krwawnika, kwitnącą przytulię, żywokosty, żmijowce, brzemienne głogi, tarniny i mirabele, ech. Udało się wykryć też paru panów rumianych od nadużywania napoi, kretyna z wielkim psem, który widząc, że jego pupil eskaluje emocjonalnie na widok apetycznej niewiasty i pała bezinteresowną nienawiścią, zamiast przekierować jego zainteresowania na inną płaszczyznę, siadł na ławce i obserwował, jak pani sobie poradzi ze stresem – pies był na smyczy, jednak odbezpieczony, a kretyn nie wyglądał na takiego, który utrzyma furię w dłoni.
Kilka biegających pań w sportowych stanikach nie nadążających za preferowanym tempem przemieszczania, z rzadka kolarz chrzęszczący na żwirach alejek, spacerujące po parku parki o łącznym wieku sto pięćdziesiąt plus, kilka dzięciołów rechocących w gęstwinach lip, z których część przekwitła, a część dopiero zaczyna starania, sikorki śpiewające piękniej od bardzo towarzyskiego mazurka, który koncertował na balkonie. Rodzinne lodziarnie jeszcze śpią, niepokojone pogwizdywaniem pociągów, nie raczących się zatrzymać na stacji zbyt małej na osobistego dróżnika. Ulice bez chodników prowadzą na pola, a nieliczne samochody spychają piechotę na pobocza i w rowy. Może trzeba było wyjść o piątej?
Ta absurdalna pora wywołała u mnie dreszcze i bynajmniej nie jest to dreszcz erotyczny.
OdpowiedzUsuńjedni czuwają do świtu, inni wstają wtedy. a kwestia, czy już piąta, czy dopiero piata, to zupełnie inna bajka.
UsuńO tak, teraz świat o piątej jest zdecydowanie ładniejszy i bardziej przyjazny niż o ósmej ....
OdpowiedzUsuń