wtorek, 14 września 2021

Wolniej niż dzień mija.

 

Niespiesznie dojrzewają orzechy włoskiej roboty i kasztany tak uwielbiane we Francji. Za buczynowym ziarnem uwijają się na wpół oswojone, parkowe wiewióry ganiane przez rozbawione dzieci. Starsi panowie szukają podgrzybków w co mniej uczęszczanych alejkach, a panie na ławeczkach pozwalają odpocząć patykom do nordyckich spacerów mających jakiś tajemny wpływ na krzepkość damskich pośladków. Słońce zerka spoza daglezji, buków i sosen na plac zabaw i ściankę do wspinaczek dla początkujących taterników. Długowłosy jamnik ze stoickim spokojem podąża za pulchną panią witaną serdecznie przez bywalca balkonu z trzeciego piętra bloku różniącego się od innych jedynie kwiatami ozdabiającymi balustradę. Kloszard uginający się pod łupem puszek po piwie podśpiewuje radość z sukcesu, naśladując staruszka, który na przystanku sam sobie psalmy wyśpiewuje – zapewne wdowiec, nawykły, że tuż obok ktoś grucha życzliwie i nawet gderając czyni to z wieloletnią miłością zaszytą głębiej, niż wszystkie choroby świata.

2 komentarze:

  1. I znowu mnie zadziwia, jak dużo widzisz a właściwie to zadziwia mnie, jak ja mało widzę, patrząc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spróbuj sama - otwórz oczy i popatrz dookoła. a jeśli zobaczysz cokolwiek, nazwij rzecz całym zdaniem, nie bojąc się ozdobników. wtedy okaże się, że pies jest czymś więcej, niż nieistotnością, bo epitety uczynią z niego literackiego bohatera, a ulotne czynności nabiorą znaczenia.

      Usuń