wtorek, 21 września 2021

Jesienne widzenia.

 

Starszy pan o orlim nosie pogwizdywał nieśmiało i tańczył całą twarzą do własnego akompaniamentu. Panie w nieskazitelnie czarnych rajstopach pojawiały się i znikały w trzewiach autobusów mnożących się bez umiaru, dojrzała kobieta na wózku inwalidzkim okryła się niebieskim parasolem i niemal znikła pod prowizorycznym grzybkiem. Pierwsze wełniane czapki ozdabiały włosy farbowane na każdy możliwy odcień rudości, choć odkryte kostki wystawały blado z adidasów, sugerując że czas siniaczków minął, więc trzeba będzie poczekać na kolejny sezon. Zupełnie jak na autobus, który złośliwie postanowił przepuścić cały peleton tych, co zmierzały w innym, niż potrzebny kierunek. Deszcz niecierpliwy, mrówczy, zaczepiał niewiastę o nogach tak chudych, że brylantowy kurz ledwie znajdował drogę ku ich ciepłu wzmacnianemu odgórnie papierosem jeszcze szczuplejszym, choć równie długim jak nogi. Przedszkole drobnym kroczkiem lawirowało karnie po chodniku, idąc trop w trop za przedszkolanką o łydkach wyćwiczonych w wielu podbojach i ani zaćwierkało. Wrony mokły posępnie, szaro i nie całkiem radośnie, ignorując spadające cicho orzechy włoskiego pochodzenia. Pigwa nabrzmiała owocami, którym nigdy nie udawało się błysnąć złotym miodem, więc wstydliwie okrywa zieleń gruszek srebrnym szronem kutnera. Psy fizjologią wymuszają spacery pośród pęczniejących kałuż i traw, w których nie czas szukać pszczół. I w nosie mają czarne myśli staruszki o chorym biodrze, wystrzyżonej pięknie na popielatego jeża, aby zawstydzić sfilcowane kołtuny jamniczej sierści.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz