piątek, 21 maja 2021

Żądze.

 

Kompletnie nie masz świadomości, że węszę, zanim zbliżę się choćby o krok. Pachniesz mi. Odurzasz zmysły. Rumieńcem podświadomości oblekasz pozorną obojętność, lecz nieodległym już jest krzyk spełnienia.

 

Na nic zdadzą się wysiłki. Iluzje. Maski fałszywej pruderii nie sięgną reguł natury. Twoje ciało właśnie zaczęło pisać wonną pieśń, choć ledwie zauważyłaś mnie. Prężę się, spętany szwem owerlocka, łajającym moją zachłanną sztywność.

 

Węszę, wyczuwam intymność skóry. Wiję się w niespełnieniach, kiedy powielasz niedopowiedzenia własną ich interpretacją.

 

Wreszcie obwąchujesz mnie, wzorem psów sięgających powonieniem pod suczy ogon w rui. Pęczniejesz aromatem, Wszechświat przepadł. Wznoszę się na szczyt pożądania i smażę w piekle oczekiwań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz