sobota, 1 lutego 2025

Skrypty z krypty.

 

    Cisza, bez zbędnego rwetesu, spadła na osiedle i kokosiła się nie niepokojona ludzką ciekawością. Rozłożyła się na chodnikach, trawnikach wzdychających za słońcem i płotach, porośniętych osiwiałymi brodami gałęzi winobluszczu. Gdzieś za płotem stadko wróbli szczebiotało wdzięcznie i radośnie, jak orszak panny młodej po kieliszku wina wypitego duszkiem dla kurażu. Tylko w piekarni karna kolejka czekała, aż pani obwieszona bursztynami podzieli się ciepłem pieczywa z głodomorami.

Malutka Mulatka.

 

    Kopernik tonął w pieszczotach pod starą wierzbą, o żółknących witkach, zerkając nieśmiało na wzgórze, gdzie rozpoczął się kolejny etap remontu. Wilgoć szukała schronienia w spękaniach murów i chodników, deptała parapety i lizała zakurzone witryny. Dwóch mutantów komentowało poczynania znajomków, ku rozbawieniu pani o pucołowatej twarzy skrywającej się pod okularami. Nachlany Kozak, bezczelny jak pijana dziwka na głodzie, perturbował we wnętrzu, wskazując coś paluchem i śmiejąc się obłąkańczo. Coś tam bełkotał, strasząc pasażerki i plując przy co trudniejszych słowach. Pani ugniatająca ciasto, dziś w dżinsach wypinała pośladki, na których śmiało można byłoby wykaligrafować dekalog, albo ciut skromniejszą inwokację.

Bez uprzedzeń.

 

    - Jedz, musisz mieć siłę – zachęcał – popatrz, stek dobrze wysmażony, tak, jak lubisz…


    Płakałam, bo zamiast mięsa wciąż widziałam ciało Kubusia. Litościwie ukręcił mu główkę tak, żebym nie widziała, poćwiartował i usmażył, a teraz próbuje wepchnąć mi w usta to, co zostało z mojego maleństwa.


    - Jedz – powtórzył – zobacz, Antoś wcina, aż miło popatrzeć. Na pewno wyrośnie na silnego faceta.


    - On wie?


    - Powiedziałem mu, że urodzisz nam nowego Kubę, kiedy już skończy się nasz eksodus.


    - A jeśli nie?


    - Wiesz, jak nie będziesz jeść, to błyskawicznie stracisz pokarm. A nim moglibyśmy się z Antkiem posilać. Dlatego ważne jest, abyś jadła mięso.


    - Bo jak zabraknie mleka, zabijesz nasze drugie dziecko?


    - Tak. Kiedy już świat wróci do normy, urodzisz nam nowego Kubę. Jesteśmy młodzi i silni, Damy radę. Ale, jeśli będzie trzeba, to będziemy musieli zjeść także i Antka. On bez Ciebie nie przeżyje. Jest za mały i nie poradzi sobie bez naszej pomocy. No… Jedz...