środa, 5 maja 2021

Cenzura.

 

Chmury niezauważalnie pędzą na miejsce przeznaczenia, wiedząc zapewne, dokąd zmierzają. Drzewa obsypane różowymi kwiatami zdają się być gigantyczną różą, a tymczasem są jedynie piłkowaną wiśnią. Czyli japońską. Najwyraźniej ktoś pozazdrościł krainie wschodzącego słońca bogactwa wiosny. Sąsiadka wciąż okrywa się kocem, nim usiądzie na tarasie, żeby zapalić papieroska z widokiem na okolicę i przygląda się leniwie, jakby wiedziała, że krzywdy nie zazna. Kos-solista zajął miejsce na gzymsie dachu i wyśpiewuje wiersze miłosne, kompletnie nie przejmując się przechodniami znikającymi za rogiem. Trawa wyciąga spragnione ręce do nieba, ale stamtąd nie słychać odzewu. Może trzeba nadstawić ucha? Asfalty i betonowe kostki schną bez pośpiechu, wróble bawią się w berka pośród winobluszczy, psy machają na dzień dobry ogonami, kamery łypią bezdusznymi, czarnymi źrenicami na okolicę i tylko czekają, żebym zgrzeszył. Idę grzecznie, wyrzucając papierek do śmietnika. Boję się zatańczyć, jak zrobił to Zorba, kiedy „taka piękna katastrofa” go spotkała. Mnie – nie, a mimo to nie zatańczyłem.

5 komentarzy:

  1. Taniec rozgrzałby duszę i rozpogodził oczy kamer:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie tak. i zostałby odnotowany w aktach osobowych delikwenta.

      Usuń
  2. Jotka, ma rację. :)
    I sąsiadka na balkonie (ta z papierosem i pod kocem) miałaby odrobinę rozrywki. :)
    Wiosna aż prosi się o taniec. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i to niby ja miałbym tańczyć? na balkonie? dla sąsiadki? noooo... ja rozumiem, że szczypta perwersji, albo szaleństwa dodaje pikanterii, ale trzeba aż tyle?

      Usuń