czwartek, 27 maja 2021

Szowinistyczna notka.

 

Trawy zmotłoszone pośpiechem traktorowej kosiarki zdają się gnić. Zapewne, w ciepłym zaduchu pod spodem trwa pospieszne życie, pełne niepewności, więc płoche i nerwowe. Sroka sprawdza giętkość tegorocznych czubków wzrostu, a drzewa wybiera raczej przypadkowo, jakby chciała przeprowadzić wyrywkowe badanie, statystykę pozostawiając GUS-owi. Aspiracji, by sięgnąć pełnej dostępnej puli najwyraźniej zabrakło ptaszynie. Budowlańcy zapobiegliwie sięgają ku biedronkowym półkom, z autopsji znając ssanie docierające z opróżnionego wysiłkiem żołądka, nim słońce osiągnie szczyt możliwości. Pulchna pani, w kurtce i głęboko naciągniętej, żółtej czapeczce sugeruje powrót zimy, lecz na nogach ma trampki i poraża świt bladością kostek – więc sam już nie wiem, czy przymrozki wzniosły się na wysokość uszu omijając przyziemie, czy też piekło zstępuje na pochłodniałą ziemię, wypełniając krecie nory wrzącym jęzorem wulkanicznej lawy. Kwiaty nieufnie rozkładają płatki, gotowe w każdej chwili skulić się, jak zziębnięta kobieta, daremnie szukająca ciepła męskiego ciała pod kołdrą jeszcze nie zasiedzianą, albo dawno już opuszczoną.

2 komentarze: