poniedziałek, 7 lutego 2022

Wróg u bram.

 

        Stawiam kreskę by oddzielić to, co było, od tego co ma nadejść. Długo i raczej bezmyślnie gapię się w papier, bo przecież kreska nie posiada specjalnej wartości, prócz tej, którą usiłuję jej nadać. Mizerna granica dzieląca nicość na dwa kawałki o nieznanej wielkości. Kreska nabiera życia dopiero wtedy, kiedy pojawia się pierwszy przemytnik – nie wiem, co niesie w saczku, ale najwyraźniej chce nielegalnie dostarczyć towar na drugą stronę. Napinam kreskę, żeby zadźwięczała niczym struna. Stawiam węzły, jak wartownicze wieże. Szmuglerów przybywa. Nocą, kiedy stają się najzuchwalsi – atakuję! Osaczam ich i biorę na spytki. Kręcą. Jąkają się. Każdy dźwiga jedno wspomnienie.

2 komentarze:

  1. Pięknie obrazowo to przedstawiłeś.
    Kreska niestety to za mało, trzeba mur zbudować. Różni się to tym, że mur zajmuje więcej czasu, cegła po cegle. Kreska to machnięcie długopisem, niestety niewiele daje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. słowo potrafi podzielić świat mocniej, niż gruby mur.

      Usuń