piątek, 20 sierpnia 2021

Dzień po.

 

Świat spleśniał. Pokrył się kożuchem mchu, potrafiącym spić rosę z arktycznych stalaktytów, by nakarmić zdechłe dziś renifery. Falujący, cuchnący bezkres zieleni przebarwiającej się w rude szarości i gnijący gdy zakwitnie.

 

Pająki, które przetrwały inwazję wilgoci jak szalone przędą nici, żeby zbudować dom ponad zatopionym światem. Spieszą się, bo chcą spać w jedwabiście suchym hamaku, nim dopadnie je reumatyzm. Plankton życia opanował ostatnie szczyty sterczące ponad wodami – tłoczą się, zagryzając nawzajem. Szerszenie zakładają kolonie na rozsądnych grzbietach szczurów, kleszcze, czy komary skazane zostały na mniej stabilne siedliska. Ludzka pochopność dawno zdechła.

 

Tajemnicza przyszłość kładzie się zmierzchem Ziemi, ponad westchnieniem kolejnego przypływu.

4 komentarze:

  1. Twoje opowieści są jak książka... wciągają i robią z człowiekiem co im się podoba... Lubię czytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pomysł miał być na opowiadanie - o świecie, który pogrąża się w wilgoci gnijącej z braku słońca. ale zmieściło się w stu słowach. super, że taki koniec świata mieści się na kartce, a nie w siedmiu tomach!

      Usuń
    2. 100 słów to wyzwanie. Końce świata małe/duże mamy też każdego dnia na świecie...

      Usuń
    3. ekstrakty idą nieco dalej - max 300 znaków ze spacjami i nie więcej niż 3 zdania.
      a życiorysy na sześć, albo trzy słowa? do dopiero wyzwanie! ale da się - uwierz, albo sama spróbuj!

      Usuń