czwartek, 12 sierpnia 2021

Kiedy nikt nie widzi.

 

Gonili mnie! Nagonka rozpostarła ramiona niczym wachlarz bez kręgosłupa i szła za mną tyralierą, bynajmniej nie ukrywając zamiarów. Nagie samce, ociekające pianą wściekłości, że zamiast potulnie wypiąć pośladki czekając na nieuchronność – ośmieliłem się uciec w noc.

 

Stado wściekłych szerszeni z żądłami prąci sterczących spod porośniętych sierścią brzuchów sapało, wyło, węszyło, poszukując pośród rozmywających się konturów i zapachów nawilgłych zmierzchem. Mnie szukali. Nikogo więcej. Moje dziewictwo, z którym zamierzali rozprawić się raz na zawsze kusiło do obłędu.

 

Ze strachu popuściłem, lecz to jedynie rozzuchwaliło stado. Nie sądziłem, że aż pachnie im dziewictwo. Gdy mnie dopadli, gwałcili nawet moje przerażenie. Po świt.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz