piątek, 14 marca 2025

To nie my toniemy.

 

    Autobus podjechał pełnym choć to dopiero początek trasy. Wewnątrz starsze panie, wyglądające jak forpocztę odysei zmierzającej ku częstochowskiemu klasztorowi. Mijane kościoły błogosławiły dłońmi, potulnie siedząc parami. Zarośnięte samosiejkami wzgórze będące niegdyś wysypiskiem śmieci okrył nietrwały śnieg w bezładnie porozrzucanych łachach. Mimo chłodu ludzie pasą się w marszu, co nieodmiennie mnie zastanawia. Jedzenie jest przecież jedną z największych przyjemności. Jak może brakować czasu, by cieszyć się pokarmem i połykać go w marszu, narażając na zadławienie, gdy człowiek się potknie na nierównościach chodnika? Kobieta w grubych rajtuzach i cieniutkiej spódniczce dziarsko maszerowała, żeby chłód jej nie dogonił i nie szczypnął w pośladek. Zimny drań gotów nie na takie bezeceństwa.

8 komentarzy:

  1. Żyje się szybko, to i na celebrowanie posiłku szkoda czasu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a na cóż ów czas jest tak skrupulatnie "oszczędzany"? na klikanie w monitorek trzy cale?

      Usuń
  2. Całkowicie podzielam zdumienie-oburzenie w sprawie jedzenia podczas marszu.

    OdpowiedzUsuń
  3. mnie uczono zawsze, że "jak jesz, to jedz", uważam, że dobrze uczono i choć rozumiem, że czasem brak czasu zmusza ludzi do jedzenia w locie, ale ja unikam takich sytuacji, tak sobie organizuję swój czas, aby ich nie było... jak na dawnej budowie, gdy pora śniadania, czy branczu była czasem świętym i robota musiała poczekać, w końcu nie jest zającem i nie ucieknie...
    nie jadam też nic w podróży i przed podróżą, obojętnie jak długą, jestem odporny na deprywację michy i nie mdleję na skutek tego, że jakiś teoretycznie planowy posiłek mnie ominął...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gratuluję. jedzenie na stojąco mnie irytuje nie tylko u mnie, ale i u innych.
      choć w podróży jadam. mam chorobę lokomocyjną - ilekroć jadę gdzieś dalej niż po Mieście - czuję apetyt.

      Usuń
  4. Mnie się bardziej chce pić niż jeść. Przegryzę co nie co, jak mnie zaczyna porządnie ssać...nadal twardo trzymam się zasady Babci;"Przy jedzeniu jak w kościele...", no i...są pewne rytuały... . W trakcie marszu jedynie piję, czasami sobie coś zapalę... . Kondycja beznadzieja, jak to u mnie na przedwiośniu, wspomagam się jak potrafię i jakoś leci...
    mroczny

    OdpowiedzUsuń
  5. Jedzenie podczas marszu? Dramat. Nieeleganckie to i chyba niewygodne. Natomiast nawadnianie się w trakcie chodzenia, wcale mi nie przeszkadza.
    Sama jeść nie lubię w ogóle, ale muszę, bo organizm tego potrzebuje. Jak już muszę jeść - to w pozycji siedzącej, najlepiej przy stole. Odpuszczanie sobie posiłków ze względu na różne okoliczności, nie jest problemem.

    OdpowiedzUsuń