1. Kolejny inteligent. A mógł zadzwonić.
Pokłócił się z tatusiem, trzasnął drzwiami i zniknął. Zaniepokojony rodzic złożył zawiadomienie o zaginięciu. Po jakimś czasie synek podjechał samochodem na komisariat, żeby odwołać poszukiwania. Po zbadaniu delikwenta okazało się, że wydycha półtora promila, a poza tym ma sądowy zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.
2. Stynka.
Winnym pożarów w Kalifornii będzie albo gubernator, albo rybka. Gubernator, bo jeden zbiornik p-poż był w remoncie, a trzy inne podeschły i nie dały rady udźwignąć potrzeb straży pożarnej. Stynka, bo to przez nią nie wolno pompować wody z dwóch rzek na potrzeby mieszkańców.
3. Machniom?
Co dostaną Kozacy za złoża metali zlokalizowane na podległych im ziemiach? Możliwość dalszej walki i trochę militarnego złomu. A jak już wybiją się do nogi, Usaki ograbią ich kopalnie z cennych i rzadkich pierwiastków. Demokracja wręcz pokazowa! A jak nerwy puszczają, to się w końcu słucha słów prawdy – igrasz z III Wojną Światową, a nie jesteś nawet decyzyjny!
4. Ale laska!
Seksbomba otrzymała kuszącą propozycję zagrania w filmie. Scenariusz przewiduje ostre sceny z jej udziałem. Nie wiadomo, czy przyjmie rolę, bo ma siedemdziesiąt siedem lat i chyba do niej (jeszcze) nie dorosła. Może za dziesięć lat...
5. Magik syn magika.
Gwiazda NBA – Black Magic Johnson dorobił się syna. W sumie nic dziwnego – wielu mniej sławnym też się udaje. Młody, obecnie celebryta, wystroił się w bluzeczkę z wielkim dekoltem, minispódniczkę i szpilki, żeby wypić parę drinków. Torebka za 250 tys złociszy, to już banał – gdzieś trzeba schować chusteczkę do nosa, albo termometr, gdyby szajba zaczęła wymykać się spod kontroli.
6. Wielkie mycie.
Aby umyć nogi w rzece do miasta zjechało 620 milionów osób. Aż dziw, że rzeka nie uciekła gdzie indziej. Kto nie umył – zmarnował szansę na reinkarnację, ale następna okazja już za rok, choć nie tak podniosła, bo obiekty na niebie będą rozrzucone mniej pomyślnie, a na taki jak właśnie minął trzeba poczekać 144 lata.
7. Hannibal wiedeński.
Pod jednym z supermarketów nieopodal kontenera na śmieci znaleziono walizkę. Wewnątrz były zawinięte w folię zwłoki. Ktoś „zapomniał” je zabrać po zakupach? Czy zamierzał wyrzucić na śmietnik i nie podołał? Policja NIE WYKLUCZA, ŻE CIAŁO ZOSTAŁO POĆWIARTOWANE… To co? Jeszcze nie otworzyli walizki? Ktoś zapragnął sznycla innego niż chłam z sieciówki?
8. Sportsmenka.
Piękna pani najpierw „wskoczyła” w skórzany komplet, a potem uzupełniła look butami z górnej półki. Pewnie podskoczyła, żeby je dosięgnąć. A kiedy już „stworzyła outfit w stylu girl boss” – zapozowała, bo przecież wiadomo. Internet zafalował, jakby przeszło tsunami i ożywili się fani płci wszelakiej. A pani musiała pokrzepić się płynem z tekturowego kubka – może w domu innych nie ma, albo zapozowywanie wymęczyło ją do cna i nie miała siły samodzielnie zaparzyć kawki? Ćwiczenia są wyczerpujące.
9. Ale jaja.
Dobrobyt USA jest mocno przereklamowany. Jaja, nie dość, że drogie, to jeszcze trudnodostępne, choć podobno „inflacja zwalnia”. W marketach w Miami sprzedaż jest reglamentowana. Wartość towaru wciąż rośnie, doszło już nawet do zuchwałej kradzieży stu tysięcy jajek, a sprawcy oczywiście nie wykryto. Sam je zeżarł? Czy ma dużą rodzinę?
10. Zrównoważona gospodarka.
A jak już się nazbiera fekaliów, to trzeba się ich pozbyć. Powstało w ludzkich siedzibach i fekalia rzadko oddalają się od ludzkich siedzib. Ktoś postanowił z tym powalczyć i zrównoważyć rozpływ gówna po kraju, więc wylał je do lasu. Bo tam go jeszcze nie było dotychczas. Demokratycznie i po równo – wszędzie takie samo gówno!
Słów prawdy? Zapomniał trump kto jest agresorem czy głupiego udaje?
OdpowiedzUsuńJotko! Tylko szaleniec rzuca się na Rosję. Nie dał rady Napoleon, nie dał rady Hitler. USA do spółki z Wielką Brytanią namówiły Ukrainę, żeby spróbowała swoich sił. to dla nich typowa polityka zagraniczna - niech inni walczą o nasze dobro. najlepiej jak najdalej od naszych granic. I prezydent-komik, na zgubę własnego narodu dał się omamić obietnicom. a teraz "sojusznicy" zostawili Ukrainę tak samo, jak nas w 1939 roku. Kto uwierzy anglosasom, ten musi słono zapłacić za naiwność.
Usuńnie miała opinii sexbomby, nie grała też w filmach, które by jakoś szczególnie eksponowały jej damskie walory...
OdpowiedzUsuńale może mowa jest o innej osobie...
p.jzns :)
być może. prasa goni za sensacjami i tak ją nazwała. pewnie nieco na wyrost, ale - jaki kraj, takie bomby.
Usuńw ramach edukacji dla poprawy komunikacji: z angielskiego przyjęło się słowo "milfa", czasem "milfetka", jest to akronim /czyli słowo skonstruowane z pierwszych liter kilku wyrazów/, a ogólnie oznacza kobietę w średnim, czy te dojrzałym wieku, która dzięki swoim staraniom i zbiegom okoliczności jest nadal atrakcyjna dla wielu osób, zasługująca więc, aby ją nagrodzić sprawami zasadniczymi, niekiedy też może liczyć na role w filmach, w które zawierają sceny rozgrywania się owych spraw zasadniczych, lub też sceny niekoniecznie natury erotycznej, ale prezentujące mniej lub bardzie obnażone ciało postaci...
Usuńoczywiście omawiana pani mogła być dla kogoś seksbombą, bo to ocena, czyli wyrażenie indywidualnego gustu, jednak zaglądając do jej filmografii trudno znaleźć filmy skupione na scenach przedstawiających wspomniane sprawy zasadnicze... sama przyznała, że jest to pierwsza propozycja roli w takim filmie... zapewne było jej miło, jako że bycie pożądaną to dla kobiety zawsze dobra wiadomość, pomijając rzecz jasna feministki z chorego nurtu "oziębłych", aseskualnych, które by zareagowały fochem... ale wspomniana pani stwierdziła w wywiadzie, że nie jest pruderyjna, czyli zdrowa psychicznie...
tak stwierdziła. albo tak napisał autor artykułu. to nie jest to samo.
Usuńtak, okay... kiedyś było coś takiego, jak autoryzacja wywiadów, ale czy w obecnych czasach jest to gdziekolwiek jeszcze praktykowane?... mimo wszystko jednak bycie pruderyjną/ym to syf, więc medium ukazało ją w korzystnym świetle...
Usuńad. 2. Tylko w temacie stynki: smażona styneczka to u nasz pychotka! W PRL-u odławiana była w jeziorach(m.in. na paszę dla pstrągów), nawet w okresie tarła- wtedy była najbardziej pożądana przez smakoszów- tylko łebek aut . W jeziorach stynka była ulubionym przysmakiem sandaczy. Nima stynki nima sandaczy.... Pożary w Kalifornii, ocieplenie klimatu przecież...Jak widać rybki i były gubernator-ekolog nie mają głosu...
OdpowiedzUsuńmroczny jeżdziec
najwyraźniej. stynki nie jadłem niestety, ale po zachwytach sądząc - warto. jak znajdę, dam się skusić.
UsuńNie czytam już prasówki, wystarczy mi, że ujawniasz te wszystkie fragmenty i widać w tym wpisie, pewne zmęczenie współczesnym światem, w którym absurd goni absurd. III WŚ chodzi za mną wszędzie, koszmar!
OdpowiedzUsuń