Pąki na magnolii dostały już kolorów, w trawach czają się przetaczniki, tuż obok obłędnie pachną fiołki, nic sobie nie robiąc z kurdybanków wyciągających głowy ku słońcu. Chłop jadący rowerem wiózł na brzuchu sporą roślinę doniczkową – obcą i pewnie trującą. Dziewczyna z wytatuowanymi czterema wężami czającymi się na jej młode piersi prowokuje mnie do spontanicznego snucia horroru. Młoda mama głęboką nocą nawiedzana jest przez węża. Gad oplata jej pierś i kąsa sutki, by wyssać pokarm do czysta. Rankiem, gdy nadchodzi czas karmienia kobieta zmęczona, pogryziona i usiłuje nakarmić maleństwo, które płacze z niedożywienia. Może i poradziłaby sobie z wykarmieniem obojga, ale wtedy pojawia się konkurencja. Drugi gad jest większy, głodniejszy i bardziej bezwzględny. Czy będą współpracować, czy przybysz zmonopolizuje kobiece noce?
Biegające chudzielczyki zrzucają przyszły tłuszczyk, a kolarz w okularach nie potrafi wcelować w ścieżkę dla rowerów i terroryzuje pieszych na chodniku. Gdy w ogródkach trwa gorączkowa krzątanina, na niegdysiejszych nieużytkach niepostrzeżenie zaczyna panoszyć się Miasto. Z berberysów i śnieguliczek zwisają zeszłoroczne owoce, co oznacza, że prawdziwej zimy nie było. Wierzby i topole kocą się bez umiaru.
Bardzo ekstrawagancki post.
OdpowiedzUsuńnaprawdę? często pozwalam sobie na większe rozpasanie.
UsuńZastanawia mnie wąż ssący mleko. Czy to jakaś alegoria?
OdpowiedzUsuńtakie rzeczy jak alegorie, inwokacje i tym podobne nie przychodzą do głowy mnie małemu. to dobre dla poetów i natchnionych. a ja po prostu bajam. snuję wątki na podstawie tego, co zobaczę. może nie wiesz, ale to jedna z moich ulubionych zabaw na świeżym (powiedzmy) powietrzu. Kiedy cos zobaczę, to lubię zapytać samego siebie - co się musiało zdarzyć, żeby (i tu wstawiam widziane). a reszta, to już tylko echa wyobraźni.
UsuńAch, bluszczyk kurdybanek i przetacznik ożankowy to moje wczesnolicealne czasy, zielnik, biologiczne preparaty etc. Sama radość, biologię w wersji botanicznej ukochiwałam baaaardzo, mieliśmy świetnego nauczyciela, który zarażał sobą samych i ciągał nas na piesze przeróżne wycieczki, z których przynosiliśmy naręcza ziół i innych chwastów. Trzeba je było dobrze obejrzeć i oznaczyć. Ech, to były czasy!
OdpowiedzUsuńa teraz? zioła zaczynają karierę, jako trucizny. wiedza ginie, albo jest powolutku wycofywana z obiegu. jeszcze trochę i będziemy rozpoznawali tylko to, co będzie miało etykietę - w kwiaciarki i ogrodach botanicznych.
UsuńOj, prawda to niewesoła, a nawet tragiczna, z tymi ziołami. Medycyna rockefelerowska przejmuje "leczenie", procedury stają się ważniejsze od człowieka etc.
Usuńbroń się. potrafisz?
Usuń