piątek, 15 lipca 2022

Wzór.

 

Matematyka bywa fascynująca. Szczególnie, kiedy ją zaprząc do życiowych wyliczeń. Nie grzeszyłem umysłem romantycznym nigdy. Już jako dziecko wolałem klarowne zasady, hierarchię wartości i definiowanie zdarzeń, od zamętu poezji, fatalnych w skutkach zauroczeń, chimery szóstych zmysłów, czy trwania pośród mrzonek o sprawczej roli losu.

 

Postanowiłem zdefiniować szczęście, jako mój wkład w przyszłą historię świata. Zachłannie katalogowałem każdy przejaw emocji wiodący poza granice logiki. Nastoletnie miłości, euforie zwycięzców gier losowych, albo sportowe uniesienia wynikami wykraczające poza codzienną rutynę.

 

Dojrzałe euforie bywały jednak efemeryczne i niewiele materiału badawczego wnosiły w zaawansowane studium szczęśliwości. Dzieci… potrafiły każdego dnia sięgnąć ideału wielokrotnie. Zostałem przedszkolanką.

7 komentarzy:

  1. Nie grzeszyłeś umysłem romantycznym nigdy. A wpisy masz takie romantyczne. Może chodzi o definicję romantyzmu. Kolokazja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. naprawdę? może nie afiszowałem się po prostu?

      Usuń
  2. Umiejętność cieszenia się chwilą? - może to jest tajemnicą dziecięcego szczęścia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bycie w czymś na 100% a nie " po łebkach" i "na pół gwizdka"?

      Usuń
    2. skosztuj! bądź sobą po kres zmysłów.

      Usuń
    3. Ten stan( szczęścia?) nie jest mi obcy. Doświadczyłam go kiedyś kilkakrotnie w ulubionej pracy. Byłam w sobie i na zewnątrz w tym samym momencie. O ile w ogóle można ten stan tak opisać...

      Usuń
    4. można nie opisywać - szczęście i tak wymyka się definicjom.

      Usuń