piątek, 8 lipca 2022

Więzień.

 

Ugrzęzłem w koleinach rzeczywistości, a grawitacja chwyciła mnie za gardło i trzyma tuż przy sobie. Zaborcza taka. Brnę. Bez zabezpieczenia. Jak przez dżunglę ze słów nieprzychylnych. Jedne milczą, inne obserwują czujne i syczące jakieś toksyczne spółgłoski. Poczułem się opluty. Wymięty. Znoszony, jak kapcie, które stoją obok fotela, bo uzyskały prawo do lokalu przez zasiedzenie. Razem z fotelem zresztą. Ostatecznie – dywan, nie jest najgorszą „miejscówką”. Mogłem trafić na zimną taflę kafli, albo uświnioną wycieraczkę.

 

Mimo to brnę, bo „nawet świni wolno patrzeć w gwiazdy”. Podobno gdzież POZA jest coś więcej. Bardziej. Inaczej.

 

Skosztowałbym (pomyślałem); wtedy koleiny okazały się zbyt stromymi ścianami.

2 komentarze:

  1. z kolein rzeczywistości trudno się wyrwać, ale próbować trzeba, bo zginiemy marnie...
    jotka

    OdpowiedzUsuń