poniedziałek, 25 lipca 2022

Chaotycznie.

 

Wysokopienne dziewczę usiadło w przystankowej wiacie i oddało się lekturze monitora. Do czytania i pisania odpowiedzi zatrudniała usta, powtarzające za kciukiem każde słowo i każdy przecinek. Druga (zapewne sprzątaczka) założyła rzęsy wielkie jak szczotki – ledwie było spod nich widać jej bladziutką twarzyczkę. Naprzeciw, uroczo dostatnia cieleśnie niewiasta jechała na rowerze pod wiatr w letniej sukience, której marzyło się samodzielne latanie. Rozglądam się i dostrzegam paznokcie w kolorach zawstydzających swoim bogactwem tęczę. Pani w spódniczce odsłaniającej bardzo wysoko uda, podczas jazdy autobusem poprawiała pazurkami przedziałek i czyniła to z wprawą wskazującą na sporą praktykę. Niebo poszatkowane puchnącymi wstęgami, którym nijak było do kondensacyjnych, usiłowała stłumić beżowa dziewczyna niegasnącą falą ruchu pośladków wymodelowanych tak, że nawet niespecjalnie zdolny kartograf zdołałby na nich odzwierciedlić zachodnią i wschodnią półkulę, korzystając li tylko z głębokiej rysy zerowego południka.

 

Letnią kolekcję siniaczków mimochodem wzbogacam o zaznaczoną „boldem” dużą literkę epsilon na łydce indywidualnie ometkowanej pani. Omijam wzrokiem ludzkie brudnopisy, pomazane permanentnie hasłami i komiksowymi kadrami obejmującymi całe połacie ciał. Wszędzie aktywne kobiety. We wszystkich, nawet niewymyślonych dotąd kategoriach wagowych. Prowadzą wózki pełne niedojrzałości, albo tramwaje pełne ludzi, względnie dyskusje pełne emocji. Wszystko po to, żebym mógł się zachwycać bogactwem rozmaitości. Faceci? Nudni, łysi, albo w zaawansowanej ciąży zwiastującej rychłe rozwiązanie nie wzbudzają zachwytu metroseksualną manierą, skłonnością do wulgarności dresiarzy, względnie niechlujności niedoskonałych, w oparach moczu i skisłego potu starzejących się daremnie Chrystusów.

 

Śliczna dziewczyna w sukience na której tłoczyły się jaskrawe grafiki postaci ze współczesnych bajek, udeptywała dłonią nagą skórę nad własnym łokciem, grawerując nietrwałego siniaczka w kształcie prostokąta z wnętrzem pełnym światła. Czyżby okno? Znienacka gryzie mnie w ramię jakiś owad pszczołopodobny, jednocześnie mnie rozśmiesza zauważony właśnie dysonans – młoda kobieta opięta spodenkami kolarskimi idąca pod rękę z młodym panem w skórzanej (chyba) kurtce i długich spodniach (wszystko w niepokalanej czerni). Patrzę, jak obok ciał opalonych migają kleksy nieskazitelnej bieli, zaprzeczającej idei lata i bladych tak, jakby coś śmiertelnie wystraszyło tę cielesność nieśmiałą. Młodzi ludzie idą w rytm nadchodzących wiadomości, zwalniając, bądź ruszając z kopyta bez ostrzeżenia. Kloszardzi czyszczą Miasto z puszek po piwie i tylko żal, że plastikowych opakowań nie mają gdzie sprzedać.

 

Moją uwagę zwraca dziewczyna pozbawiona najlżejszego tknięcia farbą. Wobec fałszywej brunetki z wytatuowaną na nodze czerwoną zazdrostką (żeby nie musieć pamiętać o jej zakładaniu), trójki rudzielców sztucznych jak twarz klowna podczas występu, blondynek o wyblakłym wzroku, znakujących wskazówkami ręce i nogi, by bezbłędnie rozpoznać, która jest lewą… Pięknie wygląda skromność z warkoczem wijącym się między piersiami i łaskoczącym prawdą wzrok patrzącego. Potem już tylko kobieta obandażowana tak, jakby właśnie opuściła klinikę, gdzie przeszczepili jej uszy. Cierpliwie dreptała w stronę marketu, oszczędzając głowę szeroką taśmą oślepiająco białego opatrunku.

 

Ach! Wstyd zapomnieć o siwowłosej pani, która dyskretnie upuściła na trawniku malutki plecaczek, żeby oddać się bezwstydnej eksploatacji osiedlowej siłowni, ćwicząc nie tylko bicepsy, ale i mięśnie klatki piersiowej, które z wdzięczności prężyły się pod lekko spoconą bluzeczką. Rumieńce starały się dorównać jakością wyćwiczonym mięśniom, choć wzrok musiał poczekać na korektę optyczną. Mam nadzieję, że radość z osiągnięć doniesie do domu.

4 komentarze:

  1. Masz już naprawdę dużą kolekcję siniaków.
    Bardzo dobrze mi się czytało to widzenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kolekcjonuje siniaczki od ładnych paru lat - lepsze to od gapienia się na ruchliwy oddech nastolatek. a tym bardziej na ich język skażony wulgaryzmami.

      Usuń
    2. Dzisiaj jechałam autobusem z dziewczyną, która miała na twarzy składnicę złomu. Najbardziej mną wstrząsnęły wystające z jej policzków gwoździe.

      Usuń
    3. szczęściem - nie uraczyła Ciebie nagością - wtedy okazałoby się ile tego tak naprawdę dźwiga na sobie.

      Usuń