Mój cień dawno już dopadł przystanku,
kiedy ja wciąż rączo przebierałem nóżkami, żeby się nie spóźnić. Obfity
rudzielec chyba też się spieszył bo na kieckę założył sieć rybacką. Z
roztargnienia, czy ekstrawagancki sposób transportowania narzędzi łowieckich?
Koleżanki były bardzo doświadczone
towarzysko, bo w autobusie usiadły osobno, by dopiero wysiadać razem. Nadmierne
zbliżenie gotowe zdegenerować znajomość. Rozsądek?
O poranku czerwona kurtka rozparta była
na ławce, jak jakiś basza, ale gdy wracałem, pochylała się nad Rzeką, wyraźnie usiłując
się napić. Słońce faktycznie operowało dość intensywnie. Ale żeby aż tak? Rzeka
nie wydaje się być pitną.
Dobrze, że chociaż na blogu poczytam, co może się wydarzyć podróżując komunikacją publiczną.
OdpowiedzUsuńBo ja wsiowa . W ciepły wieczór jak się wraca do domku to slalomem, żeby poomijać skaczące po asfalcie, zakochane brzydactwa.
och... zakochane brzydactwa - brzmi cudnie.
UsuńTramwaje i autobusy miejskie.
OdpowiedzUsuńPasażerowie, w swej naiwności, oczekują komfortu jazdy w tych pojazdach. Tymczasem, są tacy, którzy unikają współpasażerów ziejących przyprawami, dymem papierosowym i mieszankami alkoholowymi. Bardziej odczuwam zapachy chemiczne-jakieś dezodoranty, perfumy itp. Najgorsza jest jednak stęchlizna i pot.
Jestem chyba zbyt wyczulony na zapachy, jedyny, unikalny posiada Nana. Zakochani to ludzie dbający o higienę bez względu na pory dnia.
przezorny Janek
komunikacja jest od podróżowania - od komfortu jest dom.
Usuń