wtorek, 25 kwietnia 2023

Wyłuskane w marszu.

 

Na bzach fioletowieją kiście jutrzejszych aromatów, a na Rzece stanął na kotwicy łabędź, mimo nurtu szemrzącego opowieści o dalekich morzach. Zielononóżka o kasztanowej grzywie wpatrywała się we mnie, jakby chciała znaleźć drugie, a może i trzecie dno wewnątrz niezbyt okazałej kubatury. Nastolatka o skórze naszpikowanej metalem oddała wybrańcowi zgięcie łokcia – na pieszczoty, więc raczej nie na długo. Białoskóra białogłowa szła odziana we wszystkie odcienie czerni z partnerem, który wręcz przeciwnie. Chyba wszystko wręcz. A potem, to już tylko rozkołysane gonitwą za tramwajem piersi i rutyna popołudnia, jakich wiele.

8 komentarzy:

  1. Pierwsze zdanie już mnie zachwyciło:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiście jutrzejszych aromatów, brzmi pięknie i kusząco.
    A łabędzie zakotwiczyły także, jak zwykle, na wysepce na fosie, w tamtym tygodniu miałam farta i łabędzica pochwaliła się swoim niewyklutym jeszcze potomstwem. Mianowicie wstała z gniazda i poukładała jaja w nowej konfiguracji, może ją uwierały. Oczywiście uwieczniłam to na zdjęciach, no bo jakże miałabym nie wykorzystać takiej okazji!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rozumiem. ja dla odmiany widziałem w oknie Twoją sowę z agatu gdzieś na wysokości trzeciego piętra. ale zdjęć nie robiłem.

      Usuń
    2. Jak na wysokości trzeciego piętra, to okna mieszkania w którym mieszkam. Jak nie robiłeś zdjęć to chociaż...serenadę mogłeś zaśpiewać.

      Usuń
  3. Juz widzę te piersi biegnące po szynach za tramwajem i gibiące się z boku na bok...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. one gibały raczej w osi prostopadłej do "widzianej" przez Ciebie.

      Usuń
    2. Ale moja zwyrodniała wyobraźnia podsunęła mi taki właśnie obraz.

      Usuń