poniedziałek, 14 czerwca 2021

Pomiędzy wczoraj, a jutrem.

 

Kiedy się urodziłem… Kiedy mnie urodzono…

 

Czułem się potomkiem wszelkich możliwych Bogów i Demonów. Byłem! Istniałem! Świat pochylał ku mnie korzenie, usiłując wypić moją bezczelną zuchwałość. Bez cienia litości wnikał w moją intymność i sumienie skaził dekalogiem, rozrośniętym do kodeksu zbyt grubego, bym mógł go ujarzmić jednym życiem.

 

Pokusiłem się o kolejne, jednak kodeksy rosły szybciej, niż moje fantasmagorie. Nim zdołałem począć kolejne wcielenie, świat zastawałem pełen nowalijek – zupełnie, jakbym był północnym wiatrem, zdumionym, że życie kwitnie, zamiast skostnieć na wieki.

 

Rosłem w obliczu Wielkich, a z każdym dniem karlałem. Gdy poczułem strach – zrozumiałem!

 

- To kres, czas oddać duszę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz