wtorek, 22 czerwca 2021

Żywe solniczki

 

Słońce zapomniało o umiarze i praży, jakby chciało z ludzi przyrządzić frytki w sosie własnym. Nawet muchom nie starcza sił, by niepokoić wątłe, zrozpaczone umysły brzęczeniem. Kamienna pustynia, poprzecinana asfaltowymi parowami, z rzadka zakłócana przepływającą z mozołem karawaną samochodów. Bezruch. Tylko ptakom jeszcze wystarcza energii, by podróżować w poszukiwaniu wody. Cienie dodają brody wszystkiemu, co stawia opór słońcu. Gdzieś pośrodku tej spiekoty młodziutkie życie pod okiem dawcy zwiedza okolice w głębokim wózku i rozkoszuje się lipowym aromatem, pozostając w gęstym cieniu korony drzewa. Drzewa zaczynają się pocić trochę później, lecz nie mniej lepko, niż ludzie.

2 komentarze:

  1. Ależ celnie oddałeś klimat tych upalnych dni, ledwo dycham.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeszcze chwilka i przyjdzie listopad... będzie zdecydowanie chłodniejszy... tak sądzę.

      Usuń