czwartek, 16 września 2021

Wrota cz. 2

 

Popatrzyłem na zabytek, którego kupno przywiodło mnie na krawędź finansowej zapaści. Dzisiaj była potwornie droga, ale kiedy pachniała świeżością warta była najmarniej kilku wsi. Nie sądzę, aby którykolwiek z antenatów ośmielił się tknąć taki majątek nożem. A teraz ja miałbym potraktować wiekowe skóry ostrzem? Mogło się zdarzyć, że wskazówka wypadła z innej książki, a ktoś bezmyślnie wsunął ją między karty mojej i zniszczę wolumin, nie osiągając nic, poza kacem moralnym.

 

- Ale… - kartka, choć schowana parzyła ręce, a palce pełne ciarek i mrówczej energii szukały rękojeści korzystając z rozkojarzenia głowy.

 

Nożyk był niewielki i do sztyletu było mu daleko. Zwykle obierałem nim pomarańcze i gruszki, albo odkrawałem kawałki mocno wyschniętej, jałowcowej kiełbasy. Drewniane okładki kryte skórą zdawały się pocić pod moim wzrokiem. Zrobiłem głęboki wdech i korzystając z lupy zacząłem przyglądać się dziełu. Byłem pewien, że między stronicami z cielęcego pergaminu nie znajdę rozwiązania, a jedynym miejscem, w którym kryć się mogło rozwiązanie były pięćsetletnie okładki.

 

- Niech mi wybaczy Bóg Kustoszy, Archiwistów i Antykwarystów! - Oglądałem unikat, szukając miejsca, w które mógłbym wbić ostrze!

 

Na zewnątrz zmierzchało już, a niebo widząc świętokradztwo spochmurniało, ostrząc szpony błyskawic, żeby mnie uśmiercić, nim popełnię nieodwracalne szkody. Zasłoniłem okna, jakby kotary miały mnie ochronić przed wzrokiem zgniewanych bóstw. Nóż o czerwonej, plastikowej rączce wyglądał krwawo, jak po skończonym misterium ofiarnym na barbarzyńskim ołtarzu. Usiadłem i chwyciłem rękojeść. Nóż wszedł gładko. Utwardzone ostrze profilowane laserem penetrowało wnętrze między awersem i rewersem tylnej okładki, mijając deskę. Krótszą z krawędzi przeciąłem jednym ruchem, jednak nie wydarzyło się nic.

 

- Oszalałem! - oparłem się prostując nogi.

 

Powtórzyłem operację z przednią okładką, ale i tak spod skóry nie wypadły kolejne objawienia. Poszedłem do kuchni pijąc wodę wprost z kranu, przy okazji płucząc twarz pulsującą od emocji. Papierowym ręcznikiem otarłem twarz i wróciłem do stołu, niczym chirurg czujący powołanie i obowiązek.

 

- Rozpłatać! – szepnąłem – Napisane było rozpłatać, więc nacięcie, to za mało, aby uzyskać efekt.

 

Przeciąłem dłuższą z krawędzi, a późnej drugą z krótszych. Spomiędzy luźnych kawałków skóry tylnej okładki wysunęła się deska wyschnięta na kamień. Odłożyłem ją na stół i szukałem treści po wewnętrznej stronie skóry. Nic. Została jeszcze frontowa okładka. Druga deska dołączyła do pierwszej, jednak we wnętrzu skór panowała ta sama dziewicza pustka, co w poprzednich.

 

- Grzbiet? – gorączka opanowała mnie całkiem, więc nim się opamiętałem już grzbiet księgi powiewał pod wpływem mojego oddechu, lecz i on nie dał odpowiedzi – Niech to szlag!

 

Poszedłem do kuchni, bo pić mi się chciało wściekle. W zasadzie powinienem pójść gdzieś ochłonąć, albo się upić, ale uznałem, że nie dam rady nakłonić nóg na spacer w deszczu, który nerwowo bębnił w blaszany parapet. Przyniosłem szklany dzbanek pełen zimnej wody. Stawiając z impetem na stół uderzyłem o blat odrobinę za mocno. Dno dzbanka pękło i odpadło, a na zbezczeszczone zwłoki księgi wyciekło półtora litra kranówki.

 

Nawet nie krzyknąłem. Byłem zrezygnowany. Z oparcia krzesła zdjąłem przepoconą koszulę i machinalnie wycierałem kałużę. Ryciny traciły swoją doskonałość, pergamin dostał zmarszczek, a atrament chłonął wodę każdym subtelnym ogonkiem litery, czy ekslibrisu. Patrzyłem na łaknące wilgoci deski. Pięćsetletniej posuchy nie dało się ugasić w okamgnieniu, jednak bladość drewna powoli odzyskiwała ciepłe barwy. Między słojami budziły się do życia pierwsze rzędy czarnych robaczków śpiących od wieków w ukryciu.

*** cdn

4 komentarze:

  1. Napięcie rośnie. Może robaczki kryją tajemnicę? Czekam z ciekawością na cd. Fajnie się czyta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Woda ożywiła tajemnice? a nie była to przecież woda życia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chować też trzeba umieć. dlaczego cytryna może zdziałać cuda, a woda nie? to tylko kwestia
      odpowiedniego "atramentu".

      Usuń