Wyniosłe indywiduum, bez widocznych piersi, czy zarostu, okryte szlafrokiem w słoneczne pokemony, przyglądało się solidnie nafaszerowanym łydkom w czerń odzianej niewiasty, dla kontrastu rozjaśniającej grzywę na kolor spłowiałej słomki. Pani wyglądała na tak zapobiegliwą, że tłusty czwartek zaczynała chyba już we wtorek, żeby właściwa porcja pączków zdążyła skolonizować nie tylko łydki, ale i wszelkie przyczółki sugerujące topograficzną wypukłość.
Na przystanku siedziała kolejna dziewczynka z czerwoną wstążką we włosach, budząc we mnie podejrzenie, że to jakiś nowy, oddolny ruch dojrzewającej społeczności, stojącej w opozycji do wulgarnej i krzykliwej mody silącej się na niekaralną nagość w miejscach publicznych.
W ramach natłoku słów we mnie wymyśliłem marszową mantrę: Krewki krewniak krew poczuł, lecz skrewił i się wykrwawił.
I roztrwonił krwawicę.
OdpowiedzUsuńteż ładnie.
UsuńByłoby bardzo miło, gdyby oddolny ruch rozszerzył się i przysłonił twarze przypominające złomowiska lub groteskowe maski przerysowane czernią.
OdpowiedzUsuńdołączam - oburącz i dwiema półkulami mało wyeksploatowanej mózgownicy.
UsuńMantra dobra także na ćwiczenie dykcji!
OdpowiedzUsuńjotka
o! interesujące zauważenie.
Usuń