niedziela, 2 marca 2025

W końcu i koniom konieczna koniczyna.

 

    W koronach drzew łopocą foliowe strzępy nie gorzej od kurków na starych dachach. Na placu zabaw pisklęta opatulone po czubek nosa zjeżdżają z blaszanej zjeżdżalni. Kot, oblizując się wyruszył na łowy i nasłuchuje, czy w żywopłotach zdążył już posiać trwogę. Psom z zimna kurczą się pęcherze, więc zadzierają nogę przy każdej okazji, nie zważając na nieukrywany pospiech trzymającego drugi koniec smyczy. Zimne słońce skrupulatnie omija zakamarki i kreśli popołudniowe godziny tylko na gładkich ścianach szczytowych. Kominy nawołują się sygnałami dymnymi, zeszłoroczne trawy ostrzyżone na jeża czekają wiosny patrząc na klonowe afro. Pojemniki na odpady wypełniają się, choć ruchu na osiedlu nie widać.

sobota, 1 marca 2025

Prasówka cd.

 

1. Kolejny inteligent. A mógł zadzwonić.

    Pokłócił się z tatusiem, trzasnął drzwiami i zniknął. Zaniepokojony rodzic złożył zawiadomienie o zaginięciu. Po jakimś czasie synek podjechał samochodem na komisariat, żeby odwołać poszukiwania. Po zbadaniu delikwenta okazało się, że wydycha półtora promila, a poza tym ma sądowy zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.


2. Stynka.

    Winnym pożarów w Kalifornii będzie albo gubernator, albo rybka. Gubernator, bo jeden zbiornik p-poż był w remoncie, a trzy inne podeschły i nie dały rady udźwignąć potrzeb straży pożarnej. Stynka, bo to przez nią nie wolno pompować wody z dwóch rzek na potrzeby mieszkańców.


3. Machniom?

    Co dostaną Kozacy za złoża metali zlokalizowane na podległych im ziemiach? Możliwość dalszej walki i trochę militarnego złomu. A jak już wybiją się do nogi, Usaki ograbią ich kopalnie z cennych i rzadkich pierwiastków. Demokracja wręcz pokazowa! A jak nerwy puszczają, to się w końcu słucha słów prawdy – igrasz z III Wojną Światową, a nie jesteś nawet decyzyjny!


4. Ale laska!

    Seksbomba otrzymała kuszącą propozycję zagrania w filmie. Scenariusz przewiduje ostre sceny z jej udziałem. Nie wiadomo, czy przyjmie rolę, bo ma siedemdziesiąt siedem lat i chyba do niej (jeszcze) nie dorosła. Może za dziesięć lat...


5. Magik syn magika.

    Gwiazda NBA – Black Magic Johnson dorobił się syna. W sumie nic dziwnego – wielu mniej sławnym też się udaje. Młody, obecnie celebryta, wystroił się w bluzeczkę z wielkim dekoltem, minispódniczkę i szpilki, żeby wypić parę drinków. Torebka za 250 tys złociszy, to już banał – gdzieś trzeba schować chusteczkę do nosa, albo termometr, gdyby szajba zaczęła wymykać się spod kontroli.


6. Wielkie mycie.

    Aby umyć nogi w rzece do miasta zjechało 620 milionów osób. Aż dziw, że rzeka nie uciekła gdzie indziej. Kto nie umył – zmarnował szansę na reinkarnację, ale następna okazja już za rok, choć nie tak podniosła, bo obiekty na niebie będą rozrzucone mniej pomyślnie, a na taki jak właśnie minął trzeba poczekać 144 lata.


7. Hannibal wiedeński.

    Pod jednym z supermarketów nieopodal kontenera na śmieci znaleziono walizkę. Wewnątrz były zawinięte w folię zwłoki. Ktoś „zapomniał” je zabrać po zakupach? Czy zamierzał wyrzucić na śmietnik i nie podołał? Policja NIE WYKLUCZA, ŻE CIAŁO ZOSTAŁO POĆWIARTOWANE… To co? Jeszcze nie otworzyli walizki? Ktoś zapragnął sznycla innego niż chłam z sieciówki?


8. Sportsmenka.

    Piękna pani najpierw „wskoczyła” w skórzany komplet, a potem uzupełniła look butami z górnej półki. Pewnie podskoczyła, żeby je dosięgnąć. A kiedy już „stworzyła outfit w stylu girl boss” – zapozowała, bo przecież wiadomo. Internet zafalował, jakby przeszło tsunami i ożywili się fani płci wszelakiej. A pani musiała pokrzepić się płynem z tekturowego kubka – może w domu innych nie ma, albo zapozowywanie wymęczyło ją do cna i nie miała siły samodzielnie zaparzyć kawki? Ćwiczenia są wyczerpujące.


9. Ale jaja.

    Dobrobyt USA jest mocno przereklamowany. Jaja, nie dość, że drogie, to jeszcze trudnodostępne, choć podobno „inflacja zwalnia”. W marketach w Miami sprzedaż jest reglamentowana. Wartość towaru wciąż rośnie, doszło już nawet do zuchwałej kradzieży stu tysięcy jajek, a sprawcy oczywiście nie wykryto. Sam je zeżarł? Czy ma dużą rodzinę?


10. Zrównoważona gospodarka.

    A jak już się nazbiera fekaliów, to trzeba się ich pozbyć. Powstało w ludzkich siedzibach i fekalia rzadko oddalają się od ludzkich siedzib. Ktoś postanowił z tym powalczyć i zrównoważyć rozpływ gówna po kraju, więc wylał je do lasu. Bo tam go jeszcze nie było dotychczas. Demokratycznie i po równo – wszędzie takie samo gówno!

nieWielka improwizacja.

 

    Stoją. Dwie. Dumne i buńczuczne. Waleczne. Samice Alfa. Powiedzmy Alfa Jeden i Alfa Dwa, ale numerki to rzecz przechodnia, płynna, którą wymieniają się niechętnie, ale bez grymasu. Są w tym do siebie tak podobne, jakby były siostrami.


    Stoją. Profesjonalnie spokojne, jednak pod kotłem wciąż wrze, niczym w uśpionych, bliźniaczych wulkanach czyhających na okazję, by wybuchnąć i rzucić na kolana miasto, by w okamgnieniu zamienić tętniącą życiem metropolię w antyczne zgliszcza i żużel do drążenia przez archeo-ciekawskich.


    Drgnęły wreszcie. Zgodnie, jak kopulujące w locie ważki. Nadjeżdżający autobus zarumienił się z wrażenia. A one poszły. Wraz z nimi poszły łokcie, uderzające na boki rytmicznie, niczym mimośrody na kołach rozgrzanej lokomotywy. Wdarły się do środka, błyskawicznie oceniły sytuację i skromnie przysiadły, żeby ogrzać chód krzesełek odnawialną energią kumulującą się gdzieś w okolicy pośladków.


    Wabią samcze spojrzenia. Łapią je jak motyle w siatkę. Gaszą, jak niedopałki w piasku. Stać je na wiele. Nie muszą zadowalać się chucią budowlańca z kaprawym od grzesznych myśli okiem. Potrafią skarcić wzrokiem zawistne, pryszczate nastolatki, staruszków śliniących się jak buldogi przez sztuczne szczęki niedoskonale spasowane w zakładzie.


    Siedziały i knuły. Opracowywały strategię. Testowały w głowach sojusze i dzieliły strefy wpływów. W końcu podjęły decyzję i uniosły się, niczym zbyt długo powstrzymywane Furie. Dwa rozbieżne cyklony. W autobusie umilkły nawet muchy. Ba! Wirusy obsiadły okna i usiłują się wydostać przez pory w hartowanym szkle.


    Alfa Jeden wysiadła pierwsza i skierowała się w prawo, jeśli pojęcie prawa w jej przypadku mogło funkcjonować i nie gorszyć jej doskonałości. Poszła, chcąc tam okiełznać świat. Alfa Dwa, zgodnie z przewidywaniem poszła z krucjatą w lewo.


    O świecie słuch zaginął...

Parcele – przymusowy lokal dla dwojga.

 

    Dziwna moda panuje wśród nastolatek. Bielą sobie buzie i wyglądają odstręczająco. Jakaś pani zasłania się bukietem kolorowych kwiatów, inna chwali się bielizną, kolejna jej brakiem. Choć grad nie może zdecydować się na kaliber masowej amunicji, pierwsze pępki, niczym pierwiosnki ozdabiają miejski pejzaż.


    Pryszczaty chłopak uśmiecha się do ostro wymalowanej dziewczyny, której z wrażenia włos stanął dęba. To dopiero magnetyzm. Śpiące żywopłoty mimochodem wychwytują fruwające wszędzie papierzyska i torby foliowe. Ktoś wysiadając z autobusu postanowił pójść na czołówkę z walcem, ale kierowca (walczak?) był czujny i zbeształ bezmyślnego słowem niewybrednym.