czwartek, 10 marca 2022

Bez znaczenia.

 

        Dochodzę do wniosku, że kosy są bardzo wstydliwe. I śpiewają jedynie wtedy, gdy trudno je dostrzec na wystrzyżonej głowie młodego klonu, czy ocynkowanym twarda blachą parapecie. Wystarczy, że dach sąsiedniej kamienicy ozdobiony przez „pajęczarza” anteną sięgającą ramionami pięciu klatek schodowych wynurzy się z nocy, by kosy natychmiast zamilkły. Wtedy na scenę wkraczają sroki, jednak trzeba być sroka, żeby docenić występ wokalny ptaka uwikłanego pazurami w cienkie, szczytowe gałązki tui wyrosłych bez umiaru. Spieszą się ci co zaspali, snują inni, którym przyszło stanowić ochronę dla zwierzaka, by ten w skupieniu mógł się uzewnętrznić fizjologicznie. Nawet wróble nic sobie nie robią z mojej obecności i utykają gałązki do gniazda z zeszłego roku, bo przecież wtedy się udało! I nadzieja na kolejny sukces rosną. Byle łóżeczko wymościć na rozkosze małżeńskie i figlować bezwstydnie pod okapem daszku nad wejściem do budynku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz