piątek, 18 marca 2022

Opłotkami.

        Bladofioletowe krokusy wyrosły pomiędzy zatłoczonymi pasami ruchu gęściej niż pszenica na polach, barwiąc świat niezbyt intensywnie, ale tuż obok żonkile i tulipany chwaliły się bez zbędnej subtelności. Jakaś pani uśmiechnęła się do mnie ze wschodnim akcentem, chwilę później ptaszek mniejszy od mojego mniemania na ich temat zignorował mnie kompletnie. Nie dzieje się nic. Miasto połyka ludzi i nie wypluwa żadnych resztek. Z bocznych uliczek i wjazdów wyroiły się samochody łypiąc mrugając oczyma jakby chciały pozbyć się piasku spod powiek. Staruszka starannie wymiatała z chodnika ślady przeszłości rozpasanej pozostawiając bez zauważenia zagubioną kartę SIM. Piękna pani ozdabiała wątłym konturem wnętrze kabiny samochodu powarkującego na inne oczekujące przychylności świetlnych fal. Na ogrodzonym od lat nieużytku ktoś przewrócił panoszące się tam samosiejki robinii i topól więc zapewne wkrótce zaroi się tam od odblaskowych kamizelek i kasków ochraniających mózgi budowlańców. Na pocieszenie schyliłem się pod sosenkami, bo schylam się pod nie od paru lat, żeby podnieść piękne szyszki potrafiące boleśnie pokaleczyć nieostrożne palce.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz