środa, 23 marca 2022

Obrazek poniekąd miłosny.

 

         Miała zerwaną zawleczkę, ale machnąłem ręką. Korka zresztą też nie miała, więc niechybnie była używana, może nawet przeterminowana, albo zgoła pusta. Mało wybredny jestem, żyjąc w cieniu restauracyjnego śmietnika. Wyrosłem z kaprysów. Sięgnąłem.

 

         Otworzyła oczka kaprawe, jak moje i zaszwargotała tak jakoś gołębio. Treści wolę nie powtarzać, bo reklamowała najstarszy zawód świata.

 

         - Skąd w niej tyle słów? – dumałem głupawo, gdyż powtarzała wciąż jedno.

 

         Nieco mnie speszyła monotonną mantrą, więc zawtórowałem z wdziękiem grzechotnika. To ją zatkało na dobre. Chyba popuściła wszelkimi możliwymi kanałami. Trudno. Sam we własną bieliznę zajrzeć się bałem. Co mi tam! Wziąłem jak swe. Za włosy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz