Nadpobudliwy mimicznie gość, na krańcach istnienia cierpiał również na syndrom niespokojnych rąk. Wiecznie poprawiał koszulę usiłującą wydostać się na wolność spod jarzma paska, albo wymachiwał nimi zaskakująco i nieoczekiwanie. Obok przemykały milczące, wtulone w same siebie kobiety. Opustoszały ławki zasiedlone dotychczas przez kloszardów. Mają urlop, a może przeszli na emeryturę? Bo chyba nie zeszli nagle i dramatycznie? Wszyscy razem, to byłoby medialne wydarzenie, jakiego nie sposób przegapić. Krwawnik zdobywa przyczółki na trawnikach poddanych dywanowym nalotom kosiarzy uporczywie zmieniających zieleń w żółto-brunatne pustynie.
To chyba ten atak słońca pochował ludzi po kątach, a nieschowanych uczynił niemrawymi.
OdpowiedzUsuńzapewne - sjesta aż do pierwszych wrześniowych przymrozków.
UsuńOwady są coraz bardziej dokuczliwe. Za koszulą, albo w majtkach mogą wzbudzać panikę. Noszę szelki przy luźnych portkach, a koszula jest od starszego brata. Przewiew jest, co daje możliwość szybkich przelotów dla latających, potencjalnych konsumentów mojej krwi. Nachy mogę spuścić w ułamku sekundy...
OdpowiedzUsuńprzezorny Janek
szczęściem dla nieświadomych jest że móc a robić różnią się diametralnie.
UsuńNa moim osiedlu dwie okoliczności powodują wyludnienie i spokój - upały i ulewy, zimą duże mrozy!
OdpowiedzUsuńjotka
a mecze piłki nożnej? albo nie wiem... festiwal opolski w TVP?
Usuń