Marzną łydki pod krótkimi sukienkami, a
chłód nocy wdziera się zuchwale jeszcze wyżej, pod ich rąbki. Taniec pomaga
niektórym dotrwać do przyjazdu transportu. Słoneczka wrotyczy rozweselają
pobocza bardziej niż najwyszukańsze z tatuaży wewnątrz pojazdu, gdzie miliard
palców pracowicie wyskrobuje z monitorów wieści ze świata, bo nocą, gdy zwykle
się śpi, świat czuwa i dzieją się sprawy trudne do zignorowania. Więc już
bladym świtem trzeba pochylić się nad cudzym konfliktem i odległym
nieszczęściem, względnie podziwiać piersi jakiejś jętki jednodniowej z
odległego kontynentu.
Pani w zielonej sukience, na której
masowo zakwitły rumianki, odcięła się od bodźców zewnętrznych monstrualnymi
słuchawkami. Na jej długich, ciemnych włosach lśni czystym srebrem samotny siwy
włos. Jeden jedyny. Jadąca rowerem w wąskiej spódnicy posiada zapewne specyficzne
umiejętności, względnie nonszalanckie podejście do pruderii. Patrząc, dochodzę
do wniosku, że w takim stroju prędzej zabiłbym się, niż dojechał dalej, niźli
do piekła.
W kratownicach mostu wygrzewają się
pajęczyny. Piękne dziewczęta zmierzają do własnych marzeń w lekkim pośpiechu
lub wręcz przeciwnie – snując się wciąż po kostki w nocnych wspomnieniach.
Karetka na bulwarach sugeruje, że komuś znów stała się krzywda nocą, gdy
ostatni z turystów dawno już posnęli w hotelach i apartamentach.
A przecież wczoraj zaledwie znów błąkałem
się po bulwarach i widziałem leżącego beztrosko na ławeczce pośród traw
pyzatego młodziana w czarnych rajstopach i minispódniczce w kwiaty (nie
rozpoznałem kwiatów więc pewnie egzotyczne). I nie – nie mam żadnych
wątpliwości. To nie była babo-chłopka, tylko facet podziwiający niebo nad najstarszym
fragmentem Miasta. Na bulwarach mnożą się i snują istoty płciowo dyskretne,
zniechęcając hipotetycznych adoratorów do amorów nutą wątpliwości. I jeszcze
gość spieszący nie-tam-gdzie-ja niósł na plecach plecaczek (cóż za przypadek
losowy) wypełniony hodowlą białych goździków kołyszących się w rytm kroków nie
porywów wiatru znad Rzeki.
Myslę i wymysliłam to, co już dawno mi powtarzałeś, że widzenia są świetną wprawką. Ja to wiedziałam, ale dopiero dzisiaj poczułam tak całą sobą. Może założę ten drugi blog...
OdpowiedzUsuńnie krępuj się. do dzieła.
UsuńKoniecznie...
OdpowiedzUsuńprzezorny Janek
Niektóre mosty dźwigają pajęczyny, inne kłódki zakochanych...
OdpowiedzUsuńjotka
a jeszcze inne wczorajszych dżentelmenów rzygających do Rzeki. (żeby nie było tak sentymentalnie)
Usuń