piątek, 9 lutego 2024

Filozof chodnikowy.

 

    Kosy coraz śmielej rozśpiewują ciemność, elektrociepłownia dyszy strumieniem mleka, dwururką sprawnych kominów rozrzedzając mrok. Ulice zalane powodzią miękkich, sodowych świateł wspinających się na elewacje budynków, które dawno już przeżyły swoich budowniczych. Rzeka wciąż gęsta, niechętna do rozmów, przewalająca się przez Miasto niczym zepsuty budyń. Bez uzasadnienia wędruję ścieżkami nieoczywistymi, idąc wciąż w tym samym celu, lecz wiecznie zmieniając drogę, aby nie popaść w rutynę. Chyba brakuje mi spontaniczności, ale może to tylko moje sentymentalne wspomnienie z czasów, kiedy każde skrzyżowanie było alternatywą dla różnych możliwości na niebanalne napoczęcia dnia. Dlaczego tak trudno iść w bok od tego „dorosłego” przodu? Od celu, który po prostu musi sprofanować entuzjazm i skazić fatamorgany realizmem życiowych konieczności? Umiałem być nieoczywisty. Na pewno. Nie wiem, czy wciąż potrafię. Raczej chcę.

10 komentarzy:

  1. I "moje" kosy coraz czesciej spiewaja...
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to dobrze - kosy o poranku zwiastują zwyczajny dzień.

      Usuń
  2. Podobnie jak Ty zmieniam drogi, by nie popaść w rutynę, unikam jedynie podejrzanych okolic, gdy wędruję sama...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czasami trzeba pozwolić nogom na odrobinę fantazji. i cieszyć się tym, co jest.

      Usuń
  3. Poszukiwanie ciągle czegoś nowego i ciekawego nie jest proste czy łatwe. Dla niektórych to jednak taka adrenalina do aktywności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. świat wokół jest naprawdę wielki. wystarczy chcieć go zauważyć.

      Usuń
  4. Czasem, gdy idziemy na spacer, losujemy kierunek na każdym skrzyżowaniu. Świetna zabawa. Raz udało nam się chodzić w kółko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. my? prześladują mnie liczby mnogie osób pojedynczych. kto to jest my?

      Usuń
    2. uff... jakoś zelżało.

      Usuń