Krucha blondyneczka, obwieszona mnogością niezbyt ciężkich tobołków ciężko dyszała stojąc na przystanku. Kiedy jednak nadjechał autobus wsiadła rączo i błyskawicznie skolonizowała miejsce siedzące. W tłumie czarno odzianych ludzi pojawił się beżowy akcent. Smukła, żeby nie powiedzieć wysokopienna blondynka wyglądała jak szparaga rzucona na węgle. Od razu powiem, że rodzaj żeński szparagi jest absolutnie nie do ruszenia i o pomyłce/błędzie mowy być nie może. Abstrahując sezon grillowy zimą, to lekko naciągana hipoteza. Przez okno oglądam malowaną sprayem reklamę miejscowego klubu piłkarskiego wymalowaną na ścianie kwiaciarni, choć brzmi niezwykle dwuznacznie – kwiaciarnia przylega do jednego z mniejszych, lokalnych cmentarzy.
Szparadze mówię stanowcze NIE!
OdpowiedzUsuńtrudno - powiem tylko, że mimo Twojej niechęci ma się dobrze i wybujała niezwykle elegancko. może karmi się niechęcią?
UsuńTo prawdopodobne.
Usuń