A kiedy Orion wspina się na balkon korzystając z mroku przedświtu, to znak, że jesień idzie, jak co roku. Niby nic, ale poranki chłodniejsze i wymagają ciucha ciut grubszego niż ten, w którym się wraca popołudniem rozzłoconym wciąż gorącym słońcem. Psy otrząsają się z chłodu, jakby wyszły z wody, niektórym ptakom doskwiera chrypka i rechoczą obrzydliwie. W sumie, to ludzie też charczą, zaskoczeni (jak co roku), że wilgoć i mgły. Balkony stroją się w kolorowe bukiety wrzosów, może i chryzantem, a ja wyjadam ostatnie tego roku poziomki ze skrzyneczki pielęgnowanej od lat.
Ostatki najsmaczniejsze !
OdpowiedzUsuńwygrzane słońcem smakują doskonale.
UsuńNie lubię jesieni.
OdpowiedzUsuńNie cierpię jesieni.
Nienawidzę jesieni.
Rozpaczliwie nie przyjmuję do wiadomości, że jesień nastała. Dlatego wyszłam dziś z domu o 6.00 w letniej sukience i sandałkach na bosych stopach. I kto bogatemu zabroni?
a pewnie. niech się dzieje. facetów w krótkich gatkach widziałem dziś dość często. i panie w minispódniczkach też.
Usuń