Dysponowanie nieaktywnym „sprzętem” zdawało się być uwłaczające i smutne. Dlatego zdecydowała się nie zwlekać i przy pierwszej okazji rzecz wypróbować, wstępnie wzmacniając żenująco wątłą odwagę słodkim trunkiem, gaszącymi nawet nieuświadomione lęki.
I faktycznie. Alkohol rozprawił się z gęstymi zasiekami obaw, domniemań i wstydów. Uwolnił nieznane emocje i pozwolił pogrążyć się w otchłani zdumiewających eksperymentów, dewastujących bezpowrotnie niewinność cielesną, oraz pruderię myśli. Nieśmiała aluzja gasnąca na dnie sumienia ostrzegała, że raz podartych drzwi cnoty żadna siła zamknąć nie zdoła, jednak ambiwalentna myśl w tym samym czasie przyjemnie łaskotała owo sumienie.
Jestem w stanie to polubić, pomyślała. Nie! Przecież już to uwielbiam.
No ba! Nie da się nie uwielbiać!
OdpowiedzUsuńnastępna... witaj w klubie!
UsuńJesteś prezesem?
Usuńlepiej siedzieć nieco dalej , żeby w razie czego odpowiadać z wolnej stopy.
Usuń