Jako niedouczony, fil-igranowy fil-ozof, były fil-ate(l)ista bawiący się słowami fil-uternie rzuciłem wzrokiem na różnych fili (filów?).
Na początek wysunął się fil-olog, z nazwą sugerującą, że jest lekarzem od filowania, jak gastrolog, dermatolog, czy psycholog. Dlaczego uparł się na języki obce, tego nie wiem; widać miała to być wiedza tajemna.
Zaraz za nim usadowił się perfidny pedo-fil, w powszechnie nieakceptowalny sposób „kochający” dzieci, oraz zoo-fil, w podobnym stylu „zaszczycający” perwersją zwierzęta.
Ciekawe, że cicho jest o bibliofilach i nie wiadomo nic na temat ich fizycznej miłości względem biblii. A co w tym zestawieniu robi chloro-fil, to wolę się już nie domyślać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz