piątek, 14 listopada 2025

Ani-Ela, Ani-ta. Mara?

 

    Wróżba Na Dzień Dobry zdążyła na swój autobus, jednak na węźle komunikacyjnym poczekała na przesiadkę, żebym miał lepszy dzień. W przedświcie ludzie obżerają się maszerując ku codziennościom, jakby sny mieli gęste, ciężkie i energochłonne. Słońce wyzłaca okna śpiących jeszcze kamienic i nadaje głębi cegłom wspinającym się na kościelną wieżę. Kominy dyszą gęstą pianą, by ciepło popłynęło na blokowiska.


    Motorniczy zapadł na jesienną zadumę i zatrzymał tramwaj na moście, by podziwiać Ostrów Tumski, Rzekę i młyn rozkraczony nad nitką wody. Ja podziwiałem instalację, którą nazwałem balkonem samobójców. Podwieszone za oknami (nie drzwiami) konstrukcje mają z grubsza metr kwadratowy i balustrady z dwóch stron, a od Rzeki pozbawione są zabezpieczeń. Może kiedyś spuszczano tamtędy mąkę, względnie wciągano worki ze zbożem, ale dziś?


    Nic to, podziwiamy, bo to lepsze niż gapić się na biurowiec UPS, Google czy innego giganta. Wiatr postrącał z młodych lip liście, ale zostawił owoce. Podobnie postąpił z rajskimi jabłoniami, klonami i katalpami. Mądrość natury na pewno ma w tym ukryty cel, niezbyt oczywisty dla spieszących w niewolę ludzi. Strój na jesień? Biustonosz i kurtka, względnie kożuszek. Chłopak wsiadający do autobusu z dziewczyną żegnał się z Indianinem, obściskując go i całując, więc może dziewczyna to jedynie alibi dla bardziej pruderyjnych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz