Drobne kałuże pozamarzały, choć na drzewach wciąż wiszą liście czekające, aż je wiatr policzy. Ulicami mkną samochody z pospiesznie wydrapaną widocznością. W autobusie dawno nie widziany Tańczący Z Mięsem. Wygląda, jakby inhalował się gazem pieprzowym serwowanym wprost do oczu. Za to Śpiewna Nerwica ma buzię o cerze tak pięknej, jakby dotąd nieużywanej. Wymieniła korzystając z dodatku świątecznego do wypłaty?
Zerkam na wysoką dziewczynę w skórzanych spodniach. Stoi jak pijany lump. Nogi rozstawione szeroko, biodra wypchnięte do przodu. Zasadniczo doskonale naśladuje pijanego faceta usiłującego obsikać rurę, do której zamontowany był kasownika. A ona tylko delektowała się podróżnym menu wyświetlanym nieco za nisko do jej wzrostu. Ze dwie kobiety w minispódniczkach mają chyba podwyższoną odporność termiczną. Wokół grasują czapki z pomponami, grube szale, rękawiczki. Nogi z rajstopach na pewno się wyróżniają i to nie tylko odwagą. Może tak trzeba? Chwalić się, póki są piękne, młode i ściągają wzrok nie tylko męski?
Z tego wszystkiego autobus nie dogania tramwaju i przychodzi czekać, dzięki czemu później idziemy pospiesznie do codziennych mozołów – idziemy, bo obok dziarsko maszeruje pani tańcząca przy rozstawianiu dwóch stoliczków po drugiej, zimniejszej stronie witryny kawiarni. I Nóżkę mijamy zaledwie minutę zbyt wcześnie, czyli wędrujemy z grubsza o czasie. Z radio słyszę, że pan Musk (Mózg?) znowu zaśmieca niebo serią kosmicznego złomu. Jeszcze trochę i promienie słoneczne będą musiały prosić o pozwolenie na przelot w bezpośrednim sąsiedztwie, albo zgoła starać się o wizę, czy zieloną kartę, żeby uniknąć dyplomatycznego zawirowania i ostrej, słusznej reakcji na bezczelny przelot w bezpośrednim sąsiedztwie strategicznych instalacji mogący zakończyć się gwiezdnymi wojnami.
Na prośbę płci delikatnej usuwam truchło szczura – do bioodpadów, zapewne najgorzej na świecie, ale nie wiem, czy mrożone, surowe mięso to śmieci zmieszane (ja bym się zmieszał, gdyby ktoś znalazł mnie leżącego na chodniku i usiłował wyrzucić do kubła), czy też biologia – jak odmarznie będzie niewątpliwie biodegradowalny, a kto wie, czy nie smaczny dla pomniejszych organizmów. W sumie, lepiej leżeć wśród liści, niż szukać szczęścia w czarnym kuble.
Padający śnieg sprawia, że zanurzam się w utopię wymyśloną bez powodu. Skoro w sejmie siedzą najwięksi patrioci, którzy życie poświęcają na ołtarzu społecznego dobra i realizują się, pełniąc społeczne misje, dobrze byłoby zmienić konstytucję tak, żeby wszystkie orły nawołujące do wojny, a tym bardziej głosujące za nią zmobilizować nie patrząc na wiek, płeć, religię, czy stan zdrowia i wysłać na front w pierwszym szeregu. W sejmie zostaliby ci, którzy głosowali przeciw zwarciu i spełniali się dyplomatycznie, z całych sił walcząc by zażegnać konflikt. Tylko który polityk zagłosowałby za taką ustawą?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz