Słońce bez litości obnaża
bladość ciał i pastwi się demokratycznie - nad wszystkimi. Siwowłosa pani
wyciera szyjkę plastikowej butelki, żeby zaczerpnąć choć łyk wody niegazowanej
i ciepłej, a woda ledwie przykrywa dno ćwierćlitrowego opakowania. Wiekowy pan
zamiast wąsów nosi zmarszczki wystarczająco bogate, żeby skutecznie imitować. Cierpliwie
czeka w pełnym słońcu na swoją panią, by dopiero dwukrokiem przejść jezdnię i
oddać się w dłonie cienia. Pies marki labrador wdzięcznie klimatyzuje się w
naukowej księgarni, a mądrość pobiera taktując rzeczywistość ogonem z
szybkostrzelnością na poziomie 2-3 Hertzów. Gdyby dać mu jeszcze chwilę doktoryzowałby się zapewne z jakiejś oryginalnej dyscypliny. Tymczasem dosłownie w nosie ma zakazy
i ostrzeżenia, że lody i ogony wstępu nie mają, kiedy usiłuje wymienić się
ciepłem z podłogą. On już wie, że ciepło jest najbardziej leniwą formą energii
i słabo się wchłania.
Pani w pomarańczowej
bluzeczce usiłuje się nie pocić i na dobre jej to nie wychodzi, bo gubi radość
własną i pogrąża się w zniechęcenie, bobasek z wnętrza wózeczka grucha w
najlepsze zapraszając świat cały. Panie obficiej wyposażone na stałe mijają te,
których obfitość jest chwilowa, na pojedyncze miesiące – jedne i drugie
potrafią uśmiechem obłaskawić otoczenie. Nieostrożność młodości pozwala życiu
napiętnować łydkę siniaczkiem marki NIKE, kolejnej tuż nad kostką otwiera
cudzysłów, a chociaż niezwykle oszczędnie ubrana owa młodość, to przecież końca cudzysłowu nie dostrzegłem. Widać myśl tajna i intymna wygrawerowała się chwilowo na tym
mało używanym ciele.
Mijam lokalną księżniczkę
reprezentującą zbiór niedopracowań misternie wyknutych z biedy, chcenia i pychy
– troszkę jakości zabrakło, ekonomicznej rozpusty trwającej choć siedem pokoleń, smaku, gustu, wyrafinowania,
wyobraźni, ale przecież… Cała reszta już wielkopańska! I działa! Na lokalsów,
którzy co prawda nie bardzo przypominają książęta – ale – jaka księżniczka,
tacy książęta. Ta akurat na brak zachwytu narzekać nie może, więc słusznie
podejmuje wyzwania i śledzi ploteczki z wielkiego świata – odtwarzając w
secondhandach podejrzane barwy, czy światowe kroje. Ba! Gesty i pozy!
Zostawiam na chodniku kilka
kropel soli mineralnych, reszta zastyga na mnie powodując pewną sztywność
ruchów. Płynę i krystalizuję jednocześnie. Wykruszam się. Ale to poza wolą, bo
pragnieniem już zahaczyłem o własną łazienkę, żeby zacumować i zmyć z siebie przedpołudnie.
Nie bezpowrotnie – aż takim pyszałkiem nie jestem. Zmyć, do obiadu niechby. Ale
nie wyrzec się wcale. Ciepło wślizguje mi się pod pachy i w bieliznę. Liże mnie
i nawet nie musi nic mówić – wzięło mnie. Dopadło i nie puści, choćbym je
zimnym strumieniem chciał zlinczować. Wróci jak stado hien głodnych w obliczu
krwawiącego organizmu. Wszystko jest kwestią cierpliwości. Zza ucha spływa kolejna sugestia osiadając w podobojczykowym dołku.
Uporczywe to jest. A burze tylko mijają dookoła mój dom i przynieść ulgi nie chcą.
OdpowiedzUsuńmnie również omijają. ostatnia składała się z większej liczby pomruków, niż kropel deszczu.
UsuńPodobno dobrym sposobem na upały jest trzymanie stóp w misce z chłodną wodą, ale w domu trzeba być...gdybyż choć wiatr powiał! W galerii handlowej tłumy, bo tam klima działa!
OdpowiedzUsuńBurza kręci się dookoła, ale deszczu ni widu ni słychu.
dobrym pomysłem jest zanurzyć firanę w misce z wodą - napije się i schłodzi wiatr wpadający do domu.
UsuńPodziwiam, że w tym upale widzisz coś jeszcze poza własnym potem na źrenicach. Ja nie widzę nic, nawet potu, gdyż zwykle nie bywam. Cieniste kąty własne opuszczam jedynie na dwie przedporanne godziny. Tak, jak jelenie.
OdpowiedzUsuńuczę się korzystać z pogody takiej, jaka akurat jest. nie narzekam ani na zimno, ani na ciepło.
Usuńludzie marudów nie lubią z definicji. o jelonkach wypowiadał się raczej nie będę, żebym nie wyszedł na takowego.
Nie marudzę! Po prostu nie bywam:))
Usuńmi się zdarza bywać.
UsuńWitaj, Oko.
OdpowiedzUsuń"Nie tylko źle jest na ziemi,
w raju jest też niewesoło:
Patrzcie - kroplami wielkiemi
pot z twarzy spływa aniołom.
Nic im się nie chce - wiadomo -
ogłupia straszliwy upał.
Nawet ów motyl z Kiplinga
w upał by także nie tupał.
Mój Boże, i Bóg Staruszek
dzień cały wodę sodową
trąbi, miotełką od muszek
machając sobie nad głową.
I małpki pomizerniały,
i szyje schudły żyrafom.
Piotr Żydów wpuszcza i robi
gafę, panie, za gafą.
Od rana aż do wieczora
anioły wzdychają, wzdychają,
pokotem leżą na łąkach
i piwem się polewają.
Opustoszały jezdnie,
a w kramach święci rozliczni
mruczą: - Uff, to już jest nie-
takt meteorologiczny."
("Upał w raju" - Konstanty Ildefons Gałczyński)
Pozdrawiam:)
zachował się pan Konstanty. elegancko.
UsuńMiał chłop łeb do satyry!
Usuńa Lena do poezji
UsuńTo fakt!
UsuńTo ja pojadę ulubionym Młodożeńcem:
OdpowiedzUsuń"Lato
pstro, pstrawo.. pstrokato...
lato...
białe - czerwone - zielone
szale - falbany falują, szaleją
w alejach..
upał opala owale
i smaży dekoltaże,
gdzie zerka lalkowaty lowelas
w lakierkach...
kokota łasi łażącego kota..
wszystko odziane mniej - niż cieniej
od cienia ucieka -
spieka...
więc w barze
bombardując bufeciarzy
panowie piją pieniące się piwo
w rozgwarze
za kufem kuf, za kuflem kuf -
UF - jak ciężko
"skandal" skanduje litera po literze
wylizany literat oblewając likierem no -
tatki w notesie..."
o rany... więcej mięsa w komentarzach niż w treści.
Usuńsympatycznie zabawy ze słowami.
Mięsa?...
UsuńFi donc!
że niby zawartości, albo wartości.
UsuńWniosek:
Usuńinspirujesz nas!
interesująca sugestia - opis kilku spoconych tubylców zaowocował wspomnieniem wierszy?
UsuńSam to spostrzegłeś - skoro w komentarzach zauważyłeś więcej treści niż w Twoim tekście, to znaczy że wpłynąłeś na nasze mózgi stymulująco.
Usuńznaczy, że czas wywinąć blog na lewą stronę.
UsuńDzisiaj jakby chłodniej/łagodniej, można odsapnąć :)
OdpowiedzUsuńod czego? jeszcze się dobrze zimowe chłody nie skończyły, a już odpoczywanie? a za chwilę listopad i marudzenie, że zimno i mokro? bierz, co jest i ciesz się słońcem.
UsuńPrzecież się cieszę, to Ty jęczysz, że coś tam gdzieś spływa.
Usuńto coś, to sugestia. i z temperaturą niewiele wspólnego miała.
UsuńPomyślałam o miejscu, czyli sugestia skuteczna.
Usuńto był początek opowiadania do napisania.
UsuńI napisałeś?
Usuńpoczątek - tak.
UsuńMam inspirujący cytat Juliusza Słowackiego, na zakończenie:
UsuńOtom ja sam jak drzewo zwarzone od kiści,
Sto we mnie żądz, sto uczuć, sto uwiędłych liści.
zakończenie czego?
Usuńopowiadania, które powstaje?
hmm... chyba myślałam bardziej o długiej liście komentarzy, ale i tu okazuje się, że jak nie stanę, jak nie spojrzę, to jestem (gdzieś) pomiędzy.
Usuńnie zrozumiałem. czy to bardzo ważna idea? żeby znaleźć zakończenie?
UsuńNie, nie ważna. Zupełnie nie. Po prostu przez chwilę mój komentarz był ostatnim. Tylko tyle.
UsuńI na tym skończę. Pod tą notką. Lecę wyżej, bo widzę, że coś uszyłeś :)
Dobrze, że się zrobiło ciut chłodniej, bo w Twoim tekście znów upał i pot. Obserwacje udane, ale po poezję nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńzimą śnieg, latem słońce - jedno i drugie potrafi zaowocować obrazami.
Usuń