Przyniosłem ci garść motyli. Na
śniadanie, zanim słońce zdążyło obetrzeć szyby z westchnień nocnych. Wprost do
łóżka przyniosłem, a ty skopałaś kołdrę w niebyt podłogi i własnym ciałem
ogrzałaś je, żeby nie marzły. Kiedy wstałaś kołysząc się w niedopowiedzianych
obietnicach nie sądziłem, że chcesz wyjść naga na balkon, żeby urwać kilka
gałązek rozmarynu i lawendy, flakon przynieść posadzić motyle w wazonie.
Księżyc zacisnął zęby i posrebrzał, a wiatr omotał cię i zlizywał twoje ciepło
bezwstydnie. Udawał, że mnie nie widzi, że jestem mu obojętny, ale słyszałem,
jak w szparach pod drzwiami chichocze złośliwie. Pozwoliłaś mu zostać i nie
zamknęłaś drzwi balkonowych.
Ten sąsiad z naprzeciwka dopiero z
pracy wrócił i zmęczonymi dłońmi kawę parzy siedząc przy oknie. Zerka pomiędzy
doniczkami z orchideami, lecz wzrok ma pełen obojętności tak głębokiej, że cię
nie dostrzegł. Nie rozświetliłaś mu nadchodzącego dnia miękkością własnego
ciała. Wracając przykryłaś kołdrą dywan i położyłaś się na niej, szukając w
kołdrze odcisków moim ciałem wygniecionych. Z koniuszkiem palca pomiędzy zębami
przyglądałaś się motylom kwitnącym w wazonie i mnie siedzącemu nieśmiało na
skraju twojego łóżka, zbyt wielkiego dla jednej osoby. Motyle dopiero nabierały
kolorów, zarażając się od ścian i obrazów na nich zawieszonych. Od gorączki naszej
wyobraźni i marzeń. Od okładek płyt i książek, od patery z owocami, których
pokusie nie ulegliśmy wieczorem, bo przecież poza paterą największa z pokus
czekała niecierpliwie. Uczyły się geometrii od perskich wzorów na dywanie, żeby
podpatrzoną symetrią własne skrzydła ozdobić.
Podparłaś brodę dłońmi, a w oczach
zamigotały wszystkie niewypowiedziane słowa i pytania na które odpowiadać można
tylko całym sobą, więc słów nie szukałaś, tylko odpowiedzi. Któryś z motyli
zadrżał, kiedy wiatr zapatrzony w ciebie nie zdążył zawrócić i zaczepił o
aromat bukietu więc niesiony prądem przysiadł mi na kolanie i szedł wytrwale po
mnie, jakby twoim językiem prowadzony. Skrzydlaty pająk, który dopiero uroda ma
olśnić, gdy słońce poliże go po skrzydełkach uplecionych z najdelikatniejszej
pajęczyny.
Wiatr był bardzo zazdrosny o mnie i
ten bukiet, którym karmiłaś się teraz. Wytrwale znosił kradzione na klombach
zapachy pelargonii i nasturcji, lipom wykradał słodki syrop, żeby położyć go na
twoje stopy, rosę z liści młodych traw rozsypywał gdzieś po udach, Aż się
zaśmiałaś cicho od pieszczoty niespodzianej. Wiatr wiedział co robi i jak
wyrafinowany kochanek powtarzał z premedytacją transporty nasiąkniętej
czerwcową nocą rosy przyprawionej nektarem klonów, głogów, czy krzewów azalii
posadzonych nieopodal z dziesięć lat temu. Malował na pośladkach obrazy w
niezbadanych labiryntach układając mandale.
Zwilżyłaś wargi językiem, robiąc to z
rozmysłem bardziej niż powoli. Bukiet oddychał skrzydełkami nadając rytm biciu
serca, a aromat wody kwiatowej gęstniał mieszając się z twoim ciepłem i
wilgocią. Zapewne wszystko to zmyśliłem, zdawało mi się. Własną interpretacją
nadałem znaczenie tobie nagiej leżącej na tej kołdrze w nieskończoność podłogi
ciśniętej bez złości i żalu. Patrzyłaś na mnie i nie musiałaś mówić nic. Chwila
była zbyt idealna, żeby ją zbrukać słowami, czy spłoszyć własną żądzą.
Siedziałem na krawężniku łóżka zapomniawszy już o wytrwałym pajączku, a ten
wspinał się na mnie twoim okiem prowadzony. Nie przerwał wędrówki nawet wtedy,
kiedy ślinę przełknąłem z trudem. Przestrzeń pomiędzy nami gęstniała od
wzajemnych pragnień i już nawet wiatr nie dał rady ich rozpędzić, więc się
obraził i wychodząc trzasnął drzwiami.
Motyle uniosły się w okamgnieniu
szukając niebezpieczeństwa, ale znalazły tylko ciebie i mnie. Wazon stojący na
dywanie i płowiejącą ze starości noc. Drobne skrzydełka chłodziły namiętności
na naszych czołach i rozwiewały mgły w oczach. Patrzyłem na twoje ciało
układające się spokojnie w bezpiecznej oazie kołdry, a wzrok miałem tak
skupiony na tobie, że co bardziej pochopne motyle usiłowały siadać na nici
łączącej moje pragnienia z twoim ciałem. Jak jaskółki na liniach energetycznych.
Próbowały usiąść, lecz spadały. Może zbyt odważne były, albo za mało subtelne.
Zajrzały mi w oczy głęboko i
odfrunęły szukać drugiego końca nici. Układałem je wzrokiem niespiesznie na
twoich plecach, na ramionach, stopach i pośladkach, a one spijały perfumy
wprost z twojej nagości. Widziałem jak walczysz z powiekami, żeby ich nie
zamknąć, jak zębami dusisz krzyk budzący się na wargach, żeby nie spłoszyć tej
chwili. Przeżywałem z tobą całą tę nieskończoność, odtwarzając w głowie podglądane
pieszczoty i czułem jak we mnie rodzą się echa twojej rozkoszy. Jak wraca
wieczór namiętności pełen, który wciąż mieszka na opuszkach palców, w spierzchniętych
wargach i…
Świt rozstrzelany znienacka serią
radzieckiego budzika zabił motyle. Wszystkie zdechły tam, gdzie karmiły się
pożądaniem. Leżały, jak leżeć mogą tylko w agonii i więdły jeden po drugim,
zanim zdążyły założyć żywe kolory. Przyklejały się do nagle stężałych pleców,
do mięśni zduszonych skurczem strachu. Nawet balkonowa lawenda zadrżała i
wysypała nasionka wiatru na pożarcie. Patrzyłaś na mnie wzrokiem w którym nie
zdążyło jeszcze zamieszkać zrozumienie. Uśmiechnęłaś się do mnie, jakbyś
chciała opowiedzieć mi sen piękniejszy od innych, ale położyłem ci palec na
ustach i nie pozwoliłem na słowa – jak wrócę, to ja ci opowiem – bez słów.
Poszedłem szukać motyli, ale za chwilkę wrócę z
kolorowym bukietem… Poczekaj na mnie proszę… W tym łóżku zbyt wielkim dla
jednej osoby…
Nie ma łóżek zbyt wielkich dla jednej osoby - istnieją tylko zbyt małe dla dwóch osób.
OdpowiedzUsuńznowu szklanka do połowy i można debatować, w zależności od podejścia.
Usuńw wielkim łóżku szukać towarzystwa nadaremnie, to przykre - juz wole w drugą stronę - za małe dla dwojga
Towarzystwo w łóżku jest bardzo niepożądane - przeszkadza w spaniu i jest mocno niewygodne.
Usuńkażdy ma własny pomysł na życie. przymusu nie ma, ale od razu negować inne rozwiązania? skąd przekonanie, że masz rację?
UsuńZ doświadczenia.
Usuńw takim razie nie chcę dorastać i doświadczać.
UsuńJesteś skazany.
Usuńa mówią, że faceci to duże dzieci - może nie jestem i będę taki niedojrzały ze sto lat?
UsuńPodobno jesteś nieduży!
Usuńczy to pomaga?
UsuńW wygodnym spaniu na pewno.
Usuńno.
Usuńi za zagłówek mogę robić.
Lub zapchajdziurę w szparze, z której może wyleźć pająk.
Usuńno no! może tak daleko się nie posuwajmy.
Usuńsą ładniejsze słowa na pewno.
że facet, to od razu zapchajdziura? w szparze? dość bezkompromisowo sobie poczynasz.
Czyżbym zaczynała popadać w bezzasadnie figlarny nastrój?
Usuńkażdy trafia się dzień, w którym humor staje się pikantny.
Usuńa nuż głodnemu chleb na myśli? czy aby nie doskwiera jakiś deficyt?
może to wspólne łóżeczko jest jednak jakimś rozwiązaniem?
O, nie! Łóżeczko = spaneczko.
UsuńA deficyt posiadam - niższych temperatur. Dlatego wychodzę popływać w chlorowanej - tam jest bosko.
toksyczna kąpiel... zgroza. oby zdrowie wytrzymało.
UsuńWcale nie jest toksyczna. Bakterie zabijane są ozonem, którego cząsteczki uwalniają się pod wpływem chloru. Na człowieka ozon wpływa leczniczo. A chlor... cóż, uwielbiam ten zapach.
Usuńozon i chlor - dwa przekleństwa. uwielbiać, to można zapach kawy z ciastkiem, albo barszczu.
UsuńBarszcz odpada, nie lubię - o czym donoszę w stroju kąpielowym i z jedną nogą w nogawce spodni. Ciąg dalszy nastąpi po zacumowaniu.
Usuńuważaj na reprezentację - ostatnio byli w delfinarium i kto wie, gdzie ich teraz wywieje.
UsuńReprezentację czego? (wróciłam).
Usuńpiłkarze mieli wycieczkę do delfinarium.
UsuńJacy piłkarze?
Usuńnasi - polscy
UsuńIstnieje zagrożenie, że wpadną do mojego basenu?
Usuńjeden się poślizgnął, ale do delfinów nie wpadł. badania mu zrobili i na wszelki wypadek we wtorek nie zagra. czyli chyba nie wpadną, bo się będą bali ci pozostali
UsuńNo to po problemie. Zwłaszcza, że u nas nie ma delfinarium, a ja mogłabym robić co najwyżej za nieznany gatunek walenia.
Usuńa bo to wiadomo co takich zainteresuje?
UsuńNo tak, przecież to dewianci!
Usuńtu zdania są podzielone. myślisz, że możesz się podobać wyłącznie dewiantom?
UsuńNie, ale piłkarze to musowo dewianci.
Usuńczyli jakieś tam ryzyko jest. proponuję basen we wtorek, bo wtedy grają i nie w głowie im będą wycieczki.
UsuńZapamiętam, choć nie wiem, czy w tym klimacie przeżyję bez wody do wtorku.
UsuńMoskwa jest kawałek od Ciebie - ryzyko naprawdę niewielkie. przynajmniej ze strony dewiantów.
UsuńAle dlaczego Moskwa? Przecież mam tu pływalni pod dostatkiem!
Usuńbo piłkarze są w Moskwie, bo tam będą grali we wtorek.
UsuńA, kapuję. No to chyba jutro też zaryzykuję. Dzisiaj nie było ani pół dewianta.
UsuńMotyle jak kwiaty, najpiękniej im w naturze...
OdpowiedzUsuńnaga kobieta, to chyba najpiękniejsza natura. trudno się nie zachwycać.
Usuńtrudno zaprzeczyć...
Usuńchyba, że się jest kobietą, bo im częściej podobają się faceci - zupełnie nie wiem dlaczego - dla mnie to wciąż niepojęte.
UsuńKobiety mają dwa spojrzenia na te sprawy. Interesują się (częściej) mężczyznami, więc pewne typy uznają za atrakcyjne. Ale piękne kobiety nie pozostaną bez komentarza, bo kobiety potrafią siebie doceniać i obserwować z podziwem nawzajem.
Usuń(O.K., czasem jest zazdrość i zawiść, ale gdzie ich nie ma? Wszystko zależy jakim typem człowieka jest taka pani.)
Jestem obserwatorką, czasem zachwycam się pięknem kobiecym bez podtekstów seksualnych. Po prostu lubię patrzyć na ładnych ludzi.
a ja jestem estetą i lubię urodę. tylko w facetach trudno mi ją znaleźć. ładny facet - to nawet nie brzmi. i uwierzyć trudno.
UsuńZgadzam się z Anią, piękny człowiek, to piękny człowiek, podziwiać zawsze można...
Usuńcóż - najwyraźniej kobietom przychodzi łatwiej dostrzec urodę bez względu na płeć. mi jakoś to słabo wychodzi i ograniczam się do jednej - tej piękniejszej.
UsuńO facecie można powiedzieć, że jest przystojny albo męski (no bo różnie to z tym bywa). Określenie ładny albo piękny trudno dopasować, to raczej forma używana typowo do kobiet.
UsuńAle można powiedzieć, że człowiek jest piękny, to mi już bardziej pasuje.
uroda jest subiektywna. ale niech się trafia jak najczęściej.
UsuńKolorowe motyle? Co za bukiet!?! Delikatny, zmysłowy... nieuchwytny.
OdpowiedzUsuńmotyle lubią być kolorowe. tak sądzę.
Usuńmożliwe że lubią, dzisiaj widziałam białe i żółte.
Usuńbielinek kapustnik i cytrynek - bodajże tak się toto nazywa.
Usuńczasami mają czarne kropeczki na skrzydłach - takie motyle piegi.
Chyba coś miały, nie zdążyłam policzyć kropek... są też motyle kameleony, które potrafią upodobnić się do kory drzewa, albo takie, których skrzydła wyglądają jak zeschłe liście...
UsuńTwoje mają przypominać kwiaty, zastanawiam się jakie będą.
chyba jakie były. jeszcze słońca nie było, a bez niego kolory nie istnieją.
Usuńjakie będą, gdy wyjdzie słońce i co z nich wyrośnie...?
Usuńnie wyrośnie nic, bo umarły wszystkie. budzik je rozstrzelał.
Usuńbudzik je zabił, a może osłabił, ale we mnie nadal żyją. Nie zabija się motyli.
Usuńbo giną same. jak kwiaty.
UsuńWitaj, Oko.
OdpowiedzUsuńJest taki obraz Maxa Ernsta "Ogrody Francji"...
Pozdrawiam:)
poszukam, bo nie znam. dzięki za inspiracje.
UsuńSkądś to znam ...
OdpowiedzUsuńskoro tak, to jesteś gość.
Usuńchyba że zamiast o motylach mówisz o radzieckim budziku.
Zdecydowanie o motylach i nie tylko :)
Usuńzdawało mi się, że ostatnio kolaborujesz z budzikiem i to wściekłym.
UsuńTen sąsiad to wyjątkowo mało spostrzegawczy...:) Jak on mógł. Nie zauważył? Sporo stracił...A te motyle na śniadanie i to jeszcze dobrze doprawione czuję się zaskoczona :) Świat wariuje ;)
OdpowiedzUsuńświat? raczej Twoja wyobraźnia. A sąsiadowi nie ma się co dziwić. nocna zmiana, to coś typowego dla borsuka, a nie człowieka. o poranku myśli pulsują baaaardzo wolno, a wzrok i tak nie nadąża.
Usuń