Pani stała przed wystawą
zamkniętej dzisiaj taniej księgarni i oblizywała się całkiem jawnie. Aż
zerknąłem na wystawę, co ją sprowokowało, a tam albumowe wydanie książki na
temat grillowanych specjałów. Bo chyba nie horror… Pan w białej koszuli
dosypiał na chodniku układając się na połamanych płytkach w pozycji
embrionalnej. Miejsce wybrał zdumiewające – nieopodal izby wytrzeźwień i zanim
odespał upojną noc wylądował w niej właśnie, odprowadzany kpinami tych
trzymających się nieco bliżej pionu, choćby dzięki słupkom znaków drogowych. Dziewczę
białoskóre i w białych spodenkach miało na pośladku czerwoną plamę w kształcie
Australii – pewnie wysiedzianą na twardych ławkach, ale może trafiła na ssaka o
wielkim gębofonie i to była gigantyczna malinka? Chciałem tak myśleć, bo
poprawiało mi to humor, którego zepsuć już nie dał rady ani wiatr, ani kłębiące
się niespiesznie stalowe chmury. Ciekawe, że krótkie spodenki chętniej
osłaniają nerki, niż pośladki – najwyraźniej przegapiłem zmianę standardu – być
może teraz młodzież czuje się zawstydzona obnażając plecy? Jak to dziewczę
posiadające jeszcze dziecinny tłuszczyk okalający pępek - ów pępek eksponowało
chętnie, ale nereczki miało skrupulatnie okryte i bluzeczka mikrotrenem snuła
się po jej zapleczu zupełnie po jaskółczemu. Pani z kuleczką włosów na głowie
usiłowała odstraszyć mnie wzrokiem przechodząc na czerwonych światłach, a
przecież ja niczym żona Lota skamieliną byłem na krawężniku i nie zamierzałem
jej ani przeszkadzać, ani pomagać. Może byłem podobny do kogoś, komu nie wolno
nawet okiem rzucić w jej stronę. Pokręciłem głową z niedowierzaniem, bo mogę
wyglądać na wiele, ale na żonę, to już zupełnie się nie nadaję. Taki defekt
genetyczny, któremu żadna depilacja, fryzjer, czy makijaż nie wystarczy nawet wtedy, kiedy światło
zacznie niedomagać. I niosłem uśmiech cokolwiek łajdacki przez Miasto i drobne złośliwostki wiłem sobie pod nosem. Ale sobie, więc je zachowam w ukryciu.
Wredota!
OdpowiedzUsuńnie mówiłem, że jestem ładnym człowiekiem...
Usuńhmm... zamień 'łajdacki' na... życzliwy, a ładnym się staniesz.
Usuńnie chcę. czasami mam w sobie złośliwości wystarczająco na myśli niepokorne. nie dzielę się nimi z zewnętrzem, ale mieszkają we mnie, albo przynajmniej zaglądają w gościnę. mam udawać, że nie? a po co?
UsuńMyśli są... jakie są, a ja wcale nie chcę Ciebie zmienić :)
Usuńrozumiem, że wolisz nie wiedzieć i żyć złudzeniami.
Usuńwole - nie wolę... cóż mogę?
UsuńA skoro nie wiem co masz w środku, nie wiem czy chcę żeby się wykluło...
skąd taka dwulicowość - zaglądasz tu pod przymusem? a skoro zaglądasz, to poznajesz, czyli jednak chcesz.
UsuńChcę. Poznaję. Tworzę własny obraz. Sam coś (w sobie) chowasz, więc tkam z tego co mam.
UsuńJesteś ładny na swój sposób i możesz być brzydki. Nie chcę oceniać. Widzę pewną atrakcyjność, czyli coś z czego mam coś dla siebie.
Mogę Cię lubić za niepokorność?
chyba nie ma przeciwwskazań... ale zapytaj lekarza rodzinnego, bo mi wierzyć, to nadużycie.
UsuńA mogę liczyć na uśmiech?
Usuńon się do mnie przykleił już podczas pisania tej notki. i trwa wciąż.
UsuńDlatego przeczytałam ją ze dwa razy.
Usuńznaczy - chciałaś się zarazić uśmiechem?
UsuńTo raczej... samo wyszło. I nie chcę myśleć, co to za uśmiech.
Usuńrozumiem. wolisz inaczej go nazwać. i nawet masz swój pomysł. powodzenia.
UsuńOpieram się na odczuciach i wystarczy, że jest mi z nim dobrze.
Usuńw takim razie - niech to trwa jak najdłużej.
UsuńU nas zlikwidowano izbę wytrzeźwień i teraz pogotowie pijaków wozi...
OdpowiedzUsuńRozmawiałam kiedyś z koleżanką, która co rusz zerkała na coś za moimi plecami i śliniła się bardzo. Okazało się, że stałyśmy przed wystawą sklepu cukierniczego i pączki oraz serniki wywołały u niej ślinotok.
biedna koleżanka. miała jakiś zakaz religijny i nie mogła zjeść pączka?
UsuńSama sobie narzucała reżim, bo robiła się coraz bardziej okrągła...
Usuńa ponoć kula jest kształtem idealnym. mam wrażenie, że ludzie z obaw o opinię obcych głodzą się w imię idei nieosiągalnych. albo po prostu się nie ruszają. trochę spaceru i taki pączek przepłynie przez układ pokarmowy niepostrzeżenie dla wagi.
UsuńAleż oczywiście, że książka o grillowaniu to horror. Najpierw morderstwo, potem bezczeszczenie zwłok.
OdpowiedzUsuńkonsumpcja z szacunkiem też się zdarza.
UsuńKonsumpcja to tez bezczeszczenie. Spróbuj zabić i zjeść sąsiada...
Usuństary i żylasty... zapewne niejadalny, bo jeszcze konserwowany monopolem.
UsuńTo może sąsiadkę? Przypadkową panią spotkana w sklepie? Miejscowego proboszcza? ośmiolatka?
Usuńpora obiadowa się zbliża... mówisz sąsiadkę? miękka dziczyzna, to może być pokusa.
UsuńBingo!
UsuńNo to smacznego. Proponuję zgrillować.
jakiś przepis wyrafinowany podrzucisz? żeby się nie zmarnowało za wiele.
UsuńNie dysponuję przepisami na mięso...
Usuńczyli trzeba będzie ową książkę z wystawy przejrzeć.
UsuńZaintrygowała mnie ta czerwona Australia na białych spodenkach, a co odsłaniania...nie zawsze jest wskazane.
OdpowiedzUsuńnie na, lecz pod. czerwony kleks obejmował pośladek pod białymi spodenkami.
UsuńNo cóż, widocznie przeczytałam nieuważnie.
Usuńnie było napisane w sposób oczywisty - spodziewałaś się okresu? nie - to odcisk od siedzenia na metalowym krzesełku przystankowym. albo jakiś gryzoń z gatunku (ponoć) homo sapiens
UsuńJak niewiele potrzeba, by wzbudzić zainteresowanie. Wystarczy stanąć przed witryną i częściej przełykać, innej aktywności nie potrzeba, aby zwrócić uwagę na siebie. A ta plamka celowo namalowana, dobry patent, prawda?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
to było odciśnięte na ciele. delikatna skóra zdążyła się zaczerwienić i to nie na mgnienie oka, a zdecydowanie dłużej.
UsuńNie przejmuj się. Współczesna chirurgia czyni cuda-niewidy!
OdpowiedzUsuńja? kleksa miała dziewuszka. a ze mnie babeczkę zrobić, to wyzwanie ponad siły - tak sądzę - mam lusterko (co gorsza) i odrobinę samokrytycyzmu.
UsuńNie, to nie!
Usuńufff...
Usuń