niedziela, 3 czerwca 2018

Patchwork.


Zszywam, chociaż szyć nie potrafię, a ty dajesz mi kawałeczki tak małe, że muszę wytężać zmysły, żeby nie pogubić. Ofiarowujesz mi fragmenty i detale istnienia. Nie mojego, lecz twojego. Takiego, którego nie zna nikt poza tobą. A teraz wkładasz je w moje ręce powolutku i ostrożnie. Ze wstydem, który każe ci schować oczy gdzieś w zagłębienie mojego obojczyka. Czuję, jak dołek wilgotnieje i napełnia się łzami podobnymi do tych, o których dopiero co wspominałaś, że je w poduszkę upychałaś ciemną nocą, kiedy gryzłaś palce tak mocno, by później chować dłonie po kieszeniach, żeby się nie tłumaczyć.

Opowiadasz kolejną historię. Krótką, dawną, może nieco wyblakłą, albo podkolorowaną za mocno. Twój szept rozpływa się po mojej szyi i drażni ciepłem delikatną skórę tuż za uchem – jakby to był niesforny kosmyk włosów, albo język sprawdzający, czy uda się mu skierować mnie na ścieżki erotycznych doznań. Kolejna drobniuteńka opowieść otula mnie intymnością i ciepłem jeszcze nie uszytej kołdry, pod którą ukryć się damy radę we dwoje, jeśli poradzę sobie z jej szyciem, a ty znajdziesz wystarczająco dużo treści. Nie spieszmy się, niech będzie nam schronieniem, gdy wszystko inne zawiedzie.

Jeszcze jedna łatka sfruwa zawstydzona z twoich ust, a ja biorę twoją twarz w dłonie, bo chcę widzieć, jak słowa splatasz w całość niedoskonałą, niepełną i połataną nadziejami. Zanim opowieść skrystalizuje we mnie zrozumieniem widzę, jak drżą ci wargi, jak oczy patrzą z obawą, czy nie znajdą we mnie pogardy. Uczuć zimnych i bezwzględnych. A ja tak bardzo lubię patrzeć, kiedy w oczach zasnutych mgłami wspomnień przepływają jesienne poranki, czy zimowe wieczory, ludzie, których nie poznam już nigdy, albo ci, którzy zdarzyć się jeszcze mogą.

Patrzę z zachwytem, jak twoja twarz oplata się pajęczyną rozkojarzonych nerwów chcących wypłynąć na policzki skomplikowanym labiryntem. Słucham oddechu, w którym wciąż jeszcze żyje historia. Całą ciebie słucham; stworzoną z tych drobnych zauważeń, spostrzeżeń i nieistotności. Gdyby nie one, byłabyś dzisiaj innym człowiekiem. Albo w ogóle nie byłoby ciebie.

Opierasz dłoń na mojej piersi, jakbyś chciała rytm słów dostosować do rytmu mojego serca, lecz ono rozgrzane miękką czułością przyspiesza i szuka twojego towarzystwa szamocząc się i tłukąc. Nie umiem się bronić przed twoją dłonią, więc pozwalam jej leżeć i tylko się uśmiecham, kiedy skóra naszych ciał wymienia się gorącą wilgocią, a we mnie gaśnie zrozumienie słów…

Na dziś koniec szycia, bo dłonie drżą mi zbyt mocno i szukają ciebie, a uszy straciły się w zmysłach nienazwanych i słyszą już tak niewiele. Zasnułaś mi wolę i oczy obrazem, który gardzi słowami. Jutro znów posłucham, doszyję kolejne łatki, a dzisiaj niech się wypełni historią, którą warto milczeć we dwoje, aby wspomnienie nabierało wykwintnego smaku, zamiast bieżącej pobieżności. Zaszyjmy się po głowy w tej niedokończonej kołdrze, żeby się już oswajała z nami.

32 komentarze:

  1. Szycie patchworków to wielka sztuka, ale efekty są zadziwiające:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nawet widziałem kilka. są tacy, którym się podoba.

      Usuń
  2. Ciężko się składa człowieka z puzzli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale kołderkę? dla dwojga? to już nieco łatwiej chyba.

      Usuń
    2. Nie wiem, nie znam się za bardzo. Gdy było nas dwoje, mieliśmy dwie oddzielne kołdry, bo jedna jest za mała i niewygodna - bez przerwy komuś coś nie odpowiada. W ogóle dwie osoby w jednym łóżku to koszmar, jeśli idzie o spanie.

      Usuń
    3. zależy - od łóżka i osób. a kołderki odpowiednich rozmiarów nie są artykułem niedostępnym.

      Usuń
    4. Bez względu na rozmiar - to zły pomysł.

      Usuń
    5. ale nie bez względu na towarzystwo.

      Usuń
  3. Był ktoś, chciałam, żeby poskładał moje łatki, ale chyba miał za mało doswiadczenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może zbyt mało kawałeczków mu podrzuciłaś?
      ludzie są nieumiejętni i trzeba sporo wyrozumiałości w trakcie szycia. z obu stron.

      Usuń
    2. ja mam maszynę, a i ręcznie potrafię, pomogłabym, gdyby ktoś tylko chciał spróbować...

      Usuń
    3. maszyna... to zbyt nowocześnie.
      nikt nie chce? to zdumiewające.

      Usuń
  4. Ba, gdybyż to o kołdrę chodziło, byłoby banalnie proste, bo kawałek do kawałka można dodać, ale relacji dwojga nie pozszywasz bez bólu i łez.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ba, gdyby świat był prosty, to można byłoby sobie zbudować niejeden.

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. albo tylko opowiadanie. kursywą staram się pisać z wyobraźni.

      Usuń
    2. Opowiadanie też się skądś biorą:)

      Usuń
    3. kiełkują. trochę czytam, trochę patrzę, słucham, czuję i gdybam sobie bez cenzury.
      w naturze wolę nie sprawdzać własnych pomysłów, bo niektóre są dość radykalne.

      Usuń
  6. Witaj, Oko.

    "znam słowa
    które jak atropina
    rozszerzają źrenice
    zmieniają kolor świata
    po nich
    nie można już odejść"
    ("Czy mogę" - M. Hillar)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. są też słowa, po których nie uda się zostać. i też zmieniają kolor świata.

      Usuń
  7. Bardzo malarski tekst.
    A ja Cię zapraszam do miasta Bruno Schulza.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a cóż miałbym robić w Drohobyczu?
      lokalizację mam tak zacną obecnie, że wyparłem się innych.

      Usuń
    2. dziękuję, ale nie. jestem lokalnym patriotą. u siebie się czuję i nie chcę tego zmieniać.

      Usuń
    3. To szkoda, bo tekst o Bruno Schulzu opublikowałam na swoim blogu głównie z myślą o Tobie. Doceniam bowiem Twoje sugestywne i bardzo plastyczne pisanie.

      Usuń
    4. i chciałaś mnie wysiedlić stąd? ja tu zarosłem tubylczością dobrowolną i chcę być uporczywy w tym moim chceniu - a nawet dożywotni

      Usuń
    5. Nawet mi to do głowy nie przyszło.

      Usuń
    6. uff... cale szczęście. opisy piękniejsze od miasta. czytałem i oglądałem.

      Usuń
  8. Takie kołderki ładne są i ich szycie rządzi się swoimi prawami. Kawałki muszą być dokładnie przycięte, więc tej kołderce nie wróżę perfekcyjności.

    OdpowiedzUsuń