Rudowłosa pani stała na
przystanku ubrana dołem ubożuchno, zupełnie, jakby nie słuchała zapowiedzi, że
ma zdecydowanie pochłodnieć. Ja również nie słuchałem, albo raczej słuchałem i
zignorowałem. Siedziałem na ławeczce, a wiatr figlował po skórze malując zimne
esy floresy. Ów wiatr również zignorowałem, bo zaabsorbowała mnie rudowłosa kobieta
w zielonym żakiecie. Jej łydki i uda pokryły się gęsią skórką przecudnej urody,
aż zacząłem zazdrościć. Bo ja nie potrafię tak pięknie marznąć. Wsiadła
wreszcie w jakiś autobus i było widać, jak z wdziękiem zadrżała pod marynarką.
Dzieci przybrane kwiatami i mamusie masowo podążające ostatni raz w sezonie do
szkół mijają wózki wypełnione piszczącą ciekawością. Pani (pomimo biustonosza) drapiąca brodawkami przestrzeń mija panią o tak agresywnym makijażu, że ustami mogłaby
rozpalać ogniska. Gość w garniturze ostrzyżony na zero, żeby wyprzedzić
dojrzewającą łysinę, która niczym ruchome piaski pochłania wciąż większe
przestrzenie mija mięśniaka bez żadnego wysiłku niosącego w dłoni dwie butelki
piwa i pół kilo bobu. Maluteńka dziewczynka w parku w zachwycie ścigała wróble,
umykające bez popłochu w krzaki rododendronów, lub koronę wiązowca zachodniego,
ale to minięcie nie sprawiało dziewczynce przykrości, lecz stanowiło wyzwanie, żeby
podjąć kolejną próbę i na małych nóżkach pościgać się z ptaszkami. Minąłem
panią tak uroczo nadmiarową, że aż się zachłysnąłem, a tymczasem poranek mijał
i dzień okrzepł zupełnie, jednak co mijał poranek, to już sam nie wiem, bo
owego mijania mnóstwo dziś. Widać dzień taki – może święto pominiętych?
Ja rano mogę sobie najwyżej na łanie popatrzeć, ale one choć różne, to jednak prawie takie same są. Na pocieszenie kupię sobie jutro dwa piwa, nagotuję bobu i zostanę mięśniakiem!
OdpowiedzUsuńpowodzenia. i smacznego.
UsuńA o pisku zachwyconych pań, to już nie można było wspomnieć?!
Usuńprzepraszam za niedopatrzenie. niech się zdarzy.
UsuńDziękuję:)
UsuńOj dzisiaj też widziałam wielu takich, co to prognozy nie oglądali i chyba termometru za oknem nie mają, aż mi żal ich było...
OdpowiedzUsuńbłyskawiczna jesień, a dziś na Śnieżce temperatura odczuwalna to minus osiemnaście stopni.
UsuńSłyszałam, na Śnieżce wprawdzie nie będę, ale w górach tak...
Usuńto zabierz cieplejsze ciuszki.
UsuńWitaj, Oko.
OdpowiedzUsuńA u nas ostatnio tak:
"Jakoś bardzo jesiennie. Coraz wcześniej słońce
Za jezioro z ołowiu w drżące spada trzciny.
Dzień jest po to, by sennie płynęły godziny,
A wieczór, by oglądać gwiazdy spadające."
("Czerwone wino" - Jan Lechoń)
Pozdrawiam:)
o trzeciej nad ranem masz głowę do poezji?
Usuńniesamowite...
Również zignorowałam zapowiedzi ochłodzenia i z czystą przyjemnością chodzę ubrana tak jak wcześniej. Czuję chłód i niewyobrażalnie mi się to podoba.
OdpowiedzUsuńja staram się cieszyć tym, co przyniesie dzień. nie czekam ani na zimę, ani na lato. ma być ciepło, bo to taka pora roku - na chłody też przyjdzie czas.
Usuń"Święto pominiętych" (cha, cha:) ), "pani uroczo nadmiarowa", usta rozpalające ognisko...
OdpowiedzUsuńCudowne są Twoje przenośnie i porównania. Zawsze tak widziałeś świat?
nie mam pojęcia... nie zastanawiałem się nad tym. ale czasami słyszę, że znowu coś palnąłem, więc jest ryzyko, że to się zdarzało znacznie wcześniej.
UsuńDar, talent, błogosławieństwo (które w niektórych sytuacjach zapewne może być przekleństwem)... ;)
OdpowiedzUsuńnie narzekam. blog, jako jeden z celów miał mnie nauczyć wyrażania się zrozumiale. pomógł, więc jeden plusik ma niewątpliwie. chciałem pisać ładnie i ładnym językiem, lecz to jeszcze jest w trakcie. a szukam tego, co nazywam malowanie słowem - żeby napisać coś, co da się odbierać kompletem zmysłów.
Usuń