czwartek, 14 czerwca 2018

Bajeczne przedpołudnie.


Dzień niezdecydowany stoi w rozkroku i sam nie wie, co ma z sobą począć. Po Mieście snują się dziewczęta w wieku od przedszkolnego, po przyspieszoną emeryturę, we fryzurach lansowanych przez dziewczynkę z dobranocki o Muminkach. Mijam pana, który siłuje się z rowerem, żeby wyjechać na powierzchnię z przejścia podziemnego. Poza tym, że sapie nie zdołałem objąć poznawczo nic więcej, bo zafascynował mnie kask – hełm wojskowy w panterkę o barwach oddziałów pustynnych jak sądzę, bo zamiast zieleni, same beże i brązy. Patrzyłem raczej zachłannie, a takie chude i wysokie się do mnie uśmiechnęło, to odwinąłem bez namysłu. Ot – chłopak zabiedzony dietą szczawiową, chyba jeszcze się golić nie musi, ale fryzurkę ma już ogólnowojskową. Dopiero, gdy drugi raz okiem rzuciłem dostrzegłem piersi swawolnie brykające pod bluzeczką typu unisex i troszkę mi się głupio zrobiło (od razu powiem, że trzy godziny później zrobiło mi się głupio ponownie, bo egzemplarz przewinął się przed moimi oczami ponownie i już się nie uśmiechał – może dlatego, że spocony już byłem, a może życie przytłoczyło poranna radość). Detal. W każdym razie dziewczątka od bladolicych, po śniade i wytatuowane, chodzą masowo po chodniczkach z taką kulką z włosów na samym czubku głowy, aż trochę żałowałem, że materiału zabrakło na kolejną kondygnację, bo powstałby uroczy bałwanek. Z miejskiej fosy uciekła kaczka i siedzi na ceglanym przepuście zerkając w wodę bardzo nieufnie. Stroszy piórka i chyba klnie. Pamiętam ją sprzed kilku dni, jak pływała z drobiazgiem w większej ilości. Drobiazg wielkością i miękkością przypominał pompony do zimowych czapek i potrafił rozczulić nawet niewiastę gotycką, a ja zamiast poddać się podobnym wrażeniom obserwowałem bure łodzie podwodne patrolujące ruch flotylli. Pewnie miały złe zamiary, a ich rozmiar sprawiał, że ewentualny pojedynek zakończyć się mógł tylko w jeden sposób (poza opisanym biblijnym wyjątkiem od reguły, gdzie niejaki Dawid swoim brakiem rozsądku zmiażdżył wroga zanim zrozumiał na co się porwał). Znowu dygresje i ponura rzeczywistość. A przede mną Mała Mi w wersji ekstremalnej. Metr osiemdziesiąt musiałby spoglądać pod górę, żeby zmierzyć się z kulistym zwieńczeniem. Boksersko wagę dałoby się określić wyłącznie jako „open”, do tego siwizna przerzedzona, więc kuleczka cierpi na bulimię – nie bardzo było już z czego budować. Szło toto krokiem kanciastym, chropowatym i wyglądało jak szyderstwo, a nie fakty. Dogoniłem. Mięśnie wciąż niosą, więc się udało. Dogoniłem i wyprzedzając zerknąłem na zjawisko. Okazało się mieć brodę w kolorze srebra i wszelkie niedostatki masy kuleczki grawitacja ściągnęła poniżej ust. Trudno byłoby znaleźć Mikołaja równie bogato uposażonego przez naturę. A ten udawał dziewczynkę–giganta. Sam nie wiem, co o tym sądzić. Może pójdę raz jeszcze na spacer i zobaczę, czy sytuacja się rozwija. Pewnie tak zrobię. Dlaczego nie?

22 komentarze:

  1. Mody i fryzury bywają zdumiewające i rozmnażają się hurtowo, szkoda tylko, że wszystkie dziewczątka jak ze sztancy, znajdź trzy różnice...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. znalazłem krótkowłose niewiasty, dredy, różowiaste całkiem, zielone grzywki, ale jednak kuleczki występują masowo.

      Usuń
  2. Koniecznie idż raz jeszcze.
    Głowę daję, że wszystko będzie na odwrót.
    Na przykład kaczka będzie wodzić kurczęta...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wróciłem spocony - nic na odwrót. świat aż tak szybko się nie zmienia.

      Usuń
  3. O, czyżby jakaś nowa moda fryzurowa w Polsce zapanowała?
    A spacer powtórzyć zawsze warto, i dla zdrowia, i dla nowych obserwacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to bardzo stara bajka - więc z fryzurą to chyba renesans.

      Usuń
  4. Veto! Mała Mi nie jest zakończona kuleczkowo, tylko owalnie. I ta modna, brzydka zresztą i byle jaka fryzura, też kuleczkowa nie jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja widuję kulki - często dość zwarte i spore.

      Usuń
  5. Kiepska ze mnie obserwatorka, albo do nas moda kuleczkowa nie dotarła bo jakoś nie zarejestrowałam. Przy najbliższej spacerowej okazji zwrócę uwagę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rzuć okiem, bo koło mnie kuleczki rządzą. i nawet kolorowe widziałem za drugim obrotem.

      Usuń
  6. To bardzo wygodna fryzurka, bardzo się sprawdza w upalne dni. Też sobie taką zrobiłam, ale u mnie to... bardziej... wersja popołudniowa, domowo-relaksowa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. domowo, to można nie pętać włosów i pozwolić im na swobodę.

      Usuń
    2. Cały dzień (do popołudnia) mają luzik :)

      Usuń
    3. czyli pętasz dla kogoś. bez powodu dzieje się niewiele.

      Usuń
    4. czasem wiele i niewiele... i w sam raz
      hmm...
      nie bez powodu mam co spętać.

      Usuń
    5. i całe szczęście.

      Usuń
  7. Ja kuleczek nie lubię. Nie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie przymusu nie ma. panie nie wyglądały na uczesane siłą. te z kuleczkami również.

      Usuń
  8. Witaj, Oko.

    Z geometrycznego punktu widzenia wyglądałoby to jakoś tak:

    V1=4/3πR3:V2=4/3πR3 gdzie V1<V2
    :)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i fryzjerzy to liczą? czy panie siedzące przed lusterkiem podczas porannych zabiegów?

      Usuń
    2. Gdy przyglądam się tym konstrukcjom, czasem mam wrażenie, że tak, a ideał ciąży ku proporcji, gdzie kok (V1) objętościowo byłby większy od głowy (V2) :)


      Pozdrawiam:)

      Usuń
    3. takiego jeszcze nie widziałem. ale gdyby się zdarzyło - nie znajdę w sobie siły, żeby nie zauważyć.

      Usuń