Dzień niezdecydowany stoi w
rozkroku i sam nie wie, co ma z sobą począć. Po Mieście snują się dziewczęta w
wieku od przedszkolnego, po przyspieszoną emeryturę, we fryzurach lansowanych
przez dziewczynkę z dobranocki o Muminkach. Mijam pana, który siłuje się z
rowerem, żeby wyjechać na powierzchnię z przejścia podziemnego. Poza tym, że
sapie nie zdołałem objąć poznawczo nic więcej, bo zafascynował mnie kask – hełm
wojskowy w panterkę o barwach oddziałów pustynnych jak sądzę, bo zamiast
zieleni, same beże i brązy. Patrzyłem raczej zachłannie, a takie chude i
wysokie się do mnie uśmiechnęło, to odwinąłem bez namysłu. Ot – chłopak
zabiedzony dietą szczawiową, chyba jeszcze się golić nie musi, ale fryzurkę ma
już ogólnowojskową. Dopiero, gdy drugi raz okiem rzuciłem dostrzegłem piersi
swawolnie brykające pod bluzeczką typu unisex i troszkę mi się głupio zrobiło
(od razu powiem, że trzy godziny później zrobiło mi się głupio ponownie, bo
egzemplarz przewinął się przed moimi oczami ponownie i już się nie uśmiechał –
może dlatego, że spocony już byłem, a może życie przytłoczyło poranna radość).
Detal. W każdym razie dziewczątka od bladolicych, po śniade i wytatuowane, chodzą
masowo po chodniczkach z taką kulką z włosów na samym czubku głowy, aż trochę
żałowałem, że materiału zabrakło na kolejną kondygnację, bo powstałby uroczy
bałwanek. Z miejskiej fosy uciekła kaczka i siedzi na ceglanym przepuście
zerkając w wodę bardzo nieufnie. Stroszy piórka i chyba klnie. Pamiętam ją
sprzed kilku dni, jak pływała z drobiazgiem w większej ilości. Drobiazg
wielkością i miękkością przypominał pompony do zimowych czapek i potrafił
rozczulić nawet niewiastę gotycką, a ja zamiast poddać się podobnym wrażeniom
obserwowałem bure łodzie podwodne patrolujące ruch flotylli. Pewnie miały złe
zamiary, a ich rozmiar sprawiał, że ewentualny pojedynek zakończyć się mógł
tylko w jeden sposób (poza opisanym biblijnym wyjątkiem od reguły, gdzie
niejaki Dawid swoim brakiem rozsądku zmiażdżył wroga zanim zrozumiał na co się
porwał). Znowu dygresje i ponura rzeczywistość. A przede mną Mała Mi w wersji
ekstremalnej. Metr osiemdziesiąt musiałby spoglądać pod górę, żeby zmierzyć się
z kulistym zwieńczeniem. Boksersko wagę dałoby się określić wyłącznie jako
„open”, do tego siwizna przerzedzona, więc kuleczka cierpi na bulimię – nie
bardzo było już z czego budować. Szło toto krokiem kanciastym, chropowatym i
wyglądało jak szyderstwo, a nie fakty. Dogoniłem. Mięśnie wciąż niosą, więc się
udało. Dogoniłem i wyprzedzając zerknąłem na zjawisko. Okazało się mieć brodę w
kolorze srebra i wszelkie niedostatki masy kuleczki grawitacja ściągnęła
poniżej ust. Trudno byłoby znaleźć Mikołaja równie bogato uposażonego przez
naturę. A ten udawał dziewczynkę–giganta. Sam nie wiem, co o tym sądzić. Może
pójdę raz jeszcze na spacer i zobaczę, czy sytuacja się rozwija. Pewnie tak
zrobię. Dlaczego nie?
Mody i fryzury bywają zdumiewające i rozmnażają się hurtowo, szkoda tylko, że wszystkie dziewczątka jak ze sztancy, znajdź trzy różnice...
OdpowiedzUsuńznalazłem krótkowłose niewiasty, dredy, różowiaste całkiem, zielone grzywki, ale jednak kuleczki występują masowo.
UsuńKoniecznie idż raz jeszcze.
OdpowiedzUsuńGłowę daję, że wszystko będzie na odwrót.
Na przykład kaczka będzie wodzić kurczęta...
wróciłem spocony - nic na odwrót. świat aż tak szybko się nie zmienia.
UsuńO, czyżby jakaś nowa moda fryzurowa w Polsce zapanowała?
OdpowiedzUsuńA spacer powtórzyć zawsze warto, i dla zdrowia, i dla nowych obserwacji :)
to bardzo stara bajka - więc z fryzurą to chyba renesans.
UsuńVeto! Mała Mi nie jest zakończona kuleczkowo, tylko owalnie. I ta modna, brzydka zresztą i byle jaka fryzura, też kuleczkowa nie jest.
OdpowiedzUsuńja widuję kulki - często dość zwarte i spore.
UsuńKiepska ze mnie obserwatorka, albo do nas moda kuleczkowa nie dotarła bo jakoś nie zarejestrowałam. Przy najbliższej spacerowej okazji zwrócę uwagę.
OdpowiedzUsuńrzuć okiem, bo koło mnie kuleczki rządzą. i nawet kolorowe widziałem za drugim obrotem.
UsuńTo bardzo wygodna fryzurka, bardzo się sprawdza w upalne dni. Też sobie taką zrobiłam, ale u mnie to... bardziej... wersja popołudniowa, domowo-relaksowa :)
OdpowiedzUsuńdomowo, to można nie pętać włosów i pozwolić im na swobodę.
UsuńCały dzień (do popołudnia) mają luzik :)
Usuńczyli pętasz dla kogoś. bez powodu dzieje się niewiele.
Usuńczasem wiele i niewiele... i w sam raz
Usuńhmm...
nie bez powodu mam co spętać.
i całe szczęście.
UsuńJa kuleczek nie lubię. Nie
OdpowiedzUsuńpewnie przymusu nie ma. panie nie wyglądały na uczesane siłą. te z kuleczkami również.
UsuńWitaj, Oko.
OdpowiedzUsuńZ geometrycznego punktu widzenia wyglądałoby to jakoś tak:
V1=4/3πR3:V2=4/3πR3 gdzie V1<V2
:)
Pozdrawiam:)
i fryzjerzy to liczą? czy panie siedzące przed lusterkiem podczas porannych zabiegów?
UsuńGdy przyglądam się tym konstrukcjom, czasem mam wrażenie, że tak, a ideał ciąży ku proporcji, gdzie kok (V1) objętościowo byłby większy od głowy (V2) :)
UsuńPozdrawiam:)
takiego jeszcze nie widziałem. ale gdyby się zdarzyło - nie znajdę w sobie siły, żeby nie zauważyć.
Usuń