Pani patrzyła na mnie z takim
obrzydzeniem, że zacząłem się sobie przyglądać i robić szczegółowy rachunek
sumienia. Może to nie sąd ostateczny, ale pogarda już na pewno. No i okazało
się, że jak na chłopa wyglądam przeciętnie – dziur nie widać, ogolony, nawet
nie śmierdzi – w sumie taki pejzaż miejski stanowiłem, który łatwo wzrokiem
pominąć, tak bardzo nieznacznym byłem.
Czyli może we mnie jakieś
robale zaczęły się wić, a ona, jako ta szamanka wykryła we mnie zgorzel i
piętnowała mnie wzrokiem i w ustach działo się jej coś na kształt wojny
domowej, czy wykrzyczeć mi w twarz, czy też zdzierżyć. Sprawdziłem, że bilet
mam skasowany uczciwie i bez żadnych kombinacji, rozporek zapięty na baczność i
ani drgnie, żadnych ekstrawaganckich tatuaży, kolczyków, czy włosów w kolorze
(o Boże!!! – ostatnio się nauczyłem, że to możliwe) fuksji…
A potem pani włóczyła się
wzrokiem po pozostałych pasażerach i wyraz twarzy się jej nie zmieniał, więc
może miała to zaszczepione w sobie dożywotnio i dookólnie? Są albinosi, więc
czemu nie mieliby tacy być, co od urodzenia gardzą wszystkim –zdarzyć się może i
najwyraźniej zdarzyło się właśnie mnie.
Kiedy wracałem, to troszeczkę
bałem się wsiąść do autobusu, bo dwukrotna pogarda mogła wytrząsnąć z mojego
sumienia ostatnie dobre uczucia, ale przemogłem się wreszcie, choć z lekkim
niepokojem, że znów wystawiam być może własne mizerne członki na żer libido
niezmierzonego.
Tymczasem pojawiła się pani w
czerni. Kombinezon z długimi nogawkami i rękawami, taka kompletnie bezdekoltowa sztuka odzieży,
czarny plecak i biżuteria, zegarek, a nawet te sznureczki na nadgarstku
czarniejsze od czerni. I tylko kolczyk w nosie miał błękitną kroplę na łuku
złota i włosy mieniły się rozmaitością blondów i brązów. Ciemna karnacja i
rozmowa telefoniczna. Młode, żywe, chude i ruchliwe, wzbudzające tyle sympatii,
że mocniej chwyciłem uchwytu, żeby nie przytulić, bo mogłaby mnie zabić, jakimś
ciosem czarnopasowym, albo zbesztać za wszystkie męskie niegodziwości.
Kilka mam rozwozi młode życie
po mieście, jakaś staruszka bladziutka i śliczna uśmiecha się smutno, że ona
już nie. Kilku smagłolicych w grubych kozakach, jakby zamierzali kazaczoka tańczyć
na deptaku, przecina rynek bliżej niezbadanym azymutem. Lody, kawy, kanapki na wynos, języki obce i odsłonięte plecy.
Paczka chipsów wędruje na mecz, a reklamówka truskawek ma dać szansę obejrzeć w spokoju choć jedną połowę. Na bladym udzie archipelag przypominający
Japonię pyszni się kilkudniową miniaturą.
Miliardy detali kłębiących
się i mieszających mimochodem. Taki codzienny galimatias, w którym kwitną po
cichu uczucia rozmaite i spostrzeżenia drobne. Życie tętni i dopomina się o
zauważenie, o jedno życzliwe spojrzenie, żebrze o wzajemność, albo spełnienie.
Kto z kim przystaje... Zauważyłam, że udziela mi się Twój sposób patrzenia.
OdpowiedzUsuńCo do uczuć: widziałam dzisiaj sympatyczną flaszeczkę - piersióweczkę w ramionach młodego kasztana.
Pomyślałam, że to typowe, ktoś się "wzmocnił", wykorzystał... i pozostawił wyczerpaną. I choć była naga, bezpańska, porzucona... figlarnie połyskiwała w porannym słońcu w swojej czerwonej, ponętnie zakręconej czapeczce.
może powinnaś się zaszczepić? żeby nie popaść w takie rozmaite widzenia?
UsuńJuż może być za późno.
Usuńw takim razie zobaczymy, czy to jednorazowe, czy też uporczywe.
Usuńdzisiaj nadal tam była...
Usuńraz wypita trwa po próżnicy, że się tak dwuznacznie wyrażę.
Usuńnic dwa razy?
Usuńnapełnić próżne? niby się da, ale z próżnego wypić? z tym i Salomon sobie nie poradził.
Usuńale widok się powtórzył...
Usuńto zrób coś z tym.
Usuńhahaha, może... zdjęcie?
UsuńTwoje widzenie, Twój wybór
UsuńZ widzeniem można coś zrobić. I to jest pozytyw. Można zapomnieć lub zapamiętać.
UsuńI można rzec: do widzenia :)
mnie nie pytaj - ja z moimi sobie jakoś radzę. Ty rób, jak uważasz.
Usuńnapisałaś, jakby to było ważne, a teraz zachowujesz się, jakbym to ja miał coś zrobić - nie zrobię.
Nie pytam.
Usuńdziękuję.
UsuńA może owa pani faktycznie odczuwała szczere obrzydzenie? No bo dlaczego nie?
OdpowiedzUsuńNie wiem, dlaczego staruszce smutno - ja tam staruszką nie jestem, a odczuwam kosmiczną ulgę, że nie "rozwożę już młodego życia po mieście".
być może - ja nie wiem co czuły panie. tak wymyśliłem, bo to możliwe rozwiązanie.
UsuńPewnie, że możliwe.
UsuńTak pani, to (wiem, że właśnie czynię sobie wrogów) a) emerytowana nauczycielka języka polskiego z technikum lub b) takaż urzędniczka państwowa szczebla średniego. Innych opcji nie ma. PS. Czyli lektura blogów przyrodniczych na coś się jednak przydaje :))
OdpowiedzUsuńwyobraźnia może być bardziej rozpasana. ale lektura bardzo często się przydaje.
UsuńMiałem raczej na myśli rzetelną wiedzę z szeroko pojętej biologii, ale wyobraźnie też może być.
Usuńa ja myślałem, że pani można dopisać wiele życiorysów popełnionych i nie trzeba się ograniczać do dwóch wyborów.
UsuńAbsolutnie nie! Nauczycielka, albo urzędniczka! Bo któż inny??
Usuńpani, która hodowała indyki i kazali jej je zamordować bo jakiś wirus ptasiej grypy zaszalał, albo swetry na drutach robiła masowo, a teraz nikt ich nie chce, bo polary z plastikowych butelek wyparły wełnę owczą.
UsuńOK, niby wygrałeś, ale wynika to wyłącznie z braku dokładnego opisu owej pani (ubiór, fryzura, oprawki okularów itp.. Ja zawsze napotykam te, o których napisałem, czyli nauczycielki z technikum i panie kierowniczki z urzędu miejskiego, więc automatycznie wyświetliłem sobie taki właśnie typ charakterologiczny:))
Usuńnie chciałem wygrywać chciałem, żeby każdy zobaczył "swoją" panią i sobie wybrał, co widzi. dlatego kategoryczna ocena wydaje mi się odzwierciedleniem charakteru. a ludzie są różni i chwała im za to.
UsuńAle … no dobrze. Masz rację, choć … Dobra lecę wyżej, jak już udało mi się na chwilę oderwać od roboty:)
UsuńW dużych miastach życie jakoś bardziej tętni od samego rana, gdy u Was już druga kawa, u nas dopiero pierwsza zaczynają parzyć...
OdpowiedzUsuńpewnie coś w tym jest. a ludzie tęsknią do miejsc, gdzie w ogóle nie ma kawy i pośpiechu.
UsuńNiektórzy się krzywią strasznie, ale nie z powodu tego co widzą. Jest taka choroba, która wymusza na ich twarzy grymasy. Kiedyś przyglądałam się takiej sytuacji jak pani w kawiarni okropnie krzywiła się nad kubkiem kawy, że aż kelnerka zapytała, czy może zrobić inną. Ona wtedy powiedziała co jej dolega (nazwy już nie pamiętam).
OdpowiedzUsuńNo popatrz, kobieta ubrana od stóp po czubek głowy, szczelnie zakrywając wszystkie swoje atuty, a wzbudziła tyle przyjemnych emocji. Kolega kiedyś mi powiedział, że kobiety wcale nie muszą eksponować golizny, bo to nie o to chodzi w zdrowym podobaniu się.
Co to się ostatnio we Wrocławiu działo, że pozamykane ulice i tyle policji? W niedzielę ciężko było przejechać.
ona miała na buzi wymalowane coś takiego, że chciało się do niej uśmiechać, a głosik lepszy od pani z radia, co nie jest prostą sprawą - może dlatego? i uśmiechnięta i swobodna... młodziutka, ale kobieta pełna gębą - przez duże K i wszystkie kolejne literki. chociaż takiej stylistyki nie lubię - pani pokonała wszelkie moje uprzedzenia. szkoda, że tak rzadko udaje mi się podejrzeć równie urocze osóbki.
UsuńJak to z niektórych szkolne, albo urzędnicze frustracje wychodzą. Może panią bolał brzuch albo ząb i chwilowo brzydzili ją wszyscy zdrowi? Ja z kolei widziałam dzisiaj słonecznego Apolla, bo tak jasne i błyszczące miał włosy a do tego żółtą bródkę i klasyczne rysy. W tej chwili powinnam iść na spacer, bo miasto puste jako że piłkarskie zmagania trwają.
OdpowiedzUsuńokazja jakich mało - plener wolny od ludzi.
UsuńDzieje się tam u Ciebie nad tą Odrą- że hej...
OdpowiedzUsuńo każdej porze roku się dzieje. ale to dobrze, bo inaczej byłaby posucha i sezon ogórkowy.
UsuńA może to nie była pogarda? A może nieudany botox? A może chwilowy ból istnienia? Kto tam wie co w ludziach siedzi? Staruszka może być przecież katem kotów.
OdpowiedzUsuńwszystko być może - każdy ma własne oczy i własna wyobraźnię - Twoja do tych ubogich nie należy na pewno. i sam nie wiem, czy to wada, czy zaleta - ale do twarzy Ci z tym.
Usuń